7 sposobów, jak poprawić bioróżnorodność w mieście

W miastach żyje nas coraz więcej, a to oznacza, że bioróżnorodność w miastach nie ma łatwego życia. Ale są sposoby na to, żeby jej nieco pomóc.

Dlaczego bioróżnorodność w miastach jest potrzebna?

W 2018 roku 55% ludności świata mieszkało w miastach. Zgodnie z przewidywaniami ONZ do 2050 roku będzie to już blisko 70%, czyli jakieś 6,5 miliarda ludzi. To duuuuużo ludzi. Oczywiście przyrost mieszkańców miast będzie największy w krajach Azji i Afryki (90% tego przyrostu), ale przecież aktualnie w miastach żyją już tysiące i miliony mieszkańców. W samej Polsce, według danych GUS, w miastach żyje około 25 milionów mieszkańców (60%). 

Jako mieszczanie chyba podskórnie odczuwamy, że zdecydowanie przyjemniej jest żyć w zielonym mieście. Potwierdzają to badania z 2010 roku przeprowadzone w Danii. Wynika z nich, że Duńczycy mieszkający w odległości ponad 1 km od najbliższego terenu zielonego wykazują gorsze zdrowie niż ci mieszkający bliżej. Ale to nie koniec, bo okazuje się, że respondenci mieszkający w odległości ponad 1 km od terenów zielonych mają o 1,42 wyższe prawdopodobieństwo odczuwania stresu niż respondenci mieszkający w odległości mniejszej niż 300 m od terenów zielonych. Z badań także wynika, że jak ważna rolę w redukcji stresu i poprawie zdrowia odgrywa miejska zieleń.

Miasta z największą bioróżnorodnością

Oczywiście sama miejska zieleń nie jest kwintesencją bioróżnorodności. Bo bioróżnorodność to przecież rozmaitość form życia, zarówno flory, jak i fauny. Wyobraź sobie, że w granicach Mexico City żyje około 2% wszystkich taksonomicznie sklasyfikowanych gatunków świata. To jakieś 3 000 gatunków roślin, 350 gatunków ssaków i ponad 300 gatunków ptaków. Te liczby robią wrażenie, ale są lepsze miasta pod tym względem.

singapur-bioroznorodnosc-w-miescie
Singapur jest w czołówce miast pod względem bioróżnorodności / Źródło: Unsplash.com; Foto: Sergio Sala

Singapur jest kolejnym dobrym przykładem miasta z wysokim (można by nawet rzec imponującym) wskaźnikiem bioróżnorodności. Według tamtejszego Zarządu Parków Narodowych na terenie tego państwa-miasta występuje 23 000-28 000 gatunków organizmów lądowych i 12 000-17 000 organizmów morskich. Przechodząc na niższy poziom taksonomii gatunkowej w Singapurze naliczono ponad 390 gatunków ptaków i co najmniej 2 100 roślin naczyniowych. Singapur na tyle przejmuje się bioróżnorodnością, że przygotował nawet wskaźnik bioróżnorodności oparty na 23 kryteriach.

Najprawdopodobniej pod względem bioróżnorodności najlepiej wypada Kapsztad w Republice Południowej Afryki. Na terenie miasta żyje połowa gatunków ssaków występujących w RPA. Pawiany, strusie czy zebry można spotkać w leżącym w granicach miasta Parku Narodowym Góry Stołowej. Z racji lokalizacji tuż nad brzegiem Oceanu Atlantyckiego występują tam także foki, wydry czy wieloryby. Do tego jeszcze naliczono się tam 3 000 gatunków roślin i ponad 360 gatunków ptaków.

Oczywiście, powyższe miasta są zlokalizowane na obszarach, gdzie naturalnie występowało wcześniej już wiele gatunków. Aż takiego szerokiego wachlarza gatunkowego, jak w przywołanych wyżej miastach, nie należy się spodziewać w Polsce. Można jednak w nich spotkać od 5 do 11 gatunków płazów, ponad 200 gatunków ptaków Ale pewne wskaźniki pokazują, że parę lokalizacji może się pochwalić

Czy Polskie miasta są zielone?

Pierwsze skojarzenie powinniśmy mieć z Zieloną Górą – w końcu nazwa zobowiązuje. Jednak na podium rankingu udziału zieleni w całkowitej powierzchni miasta Zieloną Górę (67,5%) wyprzedził nieznacznie Koszalin (70%). Na trzecim miejscu znalazły się Kielce (66,8%). Średni udział zieleni w polskich miastach to 52%. Trzeba jednak pamiętać, jak słusznie zauważają twórcy rankingu, że nasze miasta są często sztucznie przerośnięte. Oznacza to, że w granicach administracyjnych są włączane często obszary wiejskie (bez urazy), co podnosi zielone statystyki.

7-sposobow-jak-poprawic-bioroznorodnosc-w-miastach
Na wielu osiedlach z okresu PRLu bioróżnorodność ma się całkiem nieźle / Źródło: zasoby własne

Innym sposobem oceny jest wskaźnik pofragmentowania zieleni. Mówi on o tym, jak zwarta jest zieleń w mieście – im wartość bliżej zera, tym lepiej. Najbardziej spójną strukturą terenów zieleni może pochwalić się Gdynia (0,12), Koszalin (0,12), Zielona Góra (0,13), Katowice (0,15), Elbląg (0,15) oraz Dąbrowa Górnicza (0,16). Tylko znowu wynik zaburza to, że 45% powierzchni Gdyni to tereny leśne (czego można pozazdrościć). Dlatego większe rozdrobnienie zieleni w mieście niekoniecznie musi oznaczać czegoś złego.

Z punktu widzenia mieszkańca istotny wydaje się wskaźnik dostępności czasowej do terenów zielonych (o pow. większej niż 1 ha). W polskich miastach średni wskaźnik osób z dostępnością 5 minutową wynosi 50%. Najlepiej pod tym względem wypada: Rzeszów (77,9%), Ruda Śląska (75,7%), Olsztyn (72,6%), Koszalin (70,3%), Kraków (65,7%) oraz Wałbrzych (65,4%). Co ciekawe, jedynie 2 miasta (z 38 badanych) uzyskały wartości powyżej średniej we wszystkich trzech powyższy wskaźnikach – są to Kraków i Radom. Na pewno warto zapoznać się z pełną wersją badania i poszukać swojego miasta.

Bioróżnorodność potrzebuje naszego wsparcia!

Wiemy, że bioróżnorodność jest ważna, ale niestety jest z nią coraz gorzej na świecie. Szacunki mówią, że nawet milion gatunków jest zagrożonych wyginięciem. Inne statystyki wskazują na to, że od 1970 do 2014 roku średni spadek w wielkości populacji kręgowców wyniósł 60%. Z kolei niemieccy badacze odkryli, że ilość owadów w ciągu dwudziestu siedmiu lat spadła w tamtejszych rezerwatach przyrody o 75%. Wśród głównych przyczyn tego niepokojącego trendu można wymienić rozwój rolnictwa, wylesianie i postępującą urbanizację.

Co zatem można zrobić, by pozytywnie wpłynąć na bioróżnorodności w miastach? Proponuję takie oto sposoby.

1. Ochrona przyrody

To w miastach jest trudne zadanie, bo tereny zielone to łakomy kąsek dla miasta, żeby je sprzedać pod inwestycje (najczęściej mające mało wspólnego z ekologią, poza „zieloną” nazwą). Dlatego tak ważne jest, żeby samorządy w końcu na poważnie podeszły do tego tematu i zakazały jakichkolwiek ingerencji w obszary cenne przyrodniczo. Pod tym pojęciem rozumiem doliny rzeczne, kompleksy leśne, a także miejskie nieużytki stanowiące siedliska dla wielu gatunków roślin i zwierząt.

2. Zwiększanie terenów zielonych

Odbetonowywanie powierzchni miast na rzecz terenów zielonych to trend, który można zauważyć w wielu europejskich miastach. Przykładem wartym naśladowania jest na pewno Wiedeń. Nie dość, że można w nim znaleźć blisko 1000 parków, to jeszcze przekształca ulice i tworzy zieleńce, albo małe parki. Warto pochwalić przy tej okazji Kraków, który ostatnio stworzył 24 parki kieszonkowe.

Zieleń zamiast miejsc parkingowych to dobry pomysł na poprawę bioróżnorodności w mieście / Źródło: Twitter @Birgit Hebein

Ponowne zdziczenie (z ang. rewiliding) to również dobre rozwiązanie by poprawić bioróżnorodność, na dodatek całkiem proste i tanie w realizacji. Tak już robią w Dublinie czy w kilku niemieckich miastach. Wystarczy miejski teren postawić przyrodzie, a ona doskonale sobie poradzi. Pojawią się wtedy odpowiednie dla danego terenu gatunki, czyli te, które najszybciej i najlepiej adaptują się do miejskich ekosystemów.

Oczywiście niektórym może nie pasować w mieście takie „chaszcze” albo „krzaczory”. Ale nie wszystko w mieście musi być od linijki. Naprawdę, nasze poczucie estetyki raczej nie ucierpi, jeśli kawałek terenu będzie nieuporządkowany według parkowych standardów. Czy od wszechobecnej reklamozy i betonozy nie powinny nas bardziej boleć oczy?

3. Błękitno-zielona infrastruktura

Jednym z miejskich wyzwań jest adaptacja do zmiany klimatu. Pod tym pojęciem należy rozumieć zestaw różnorakich rozwiązań, które pozwolą miastom i ich mieszkańcom lepiej znosić fale upałów, deszcze nawale, powodzie błyskawiczne czy susze. W ramach tych rozwiązań także możemy poprawić bioróżnorodność w mieście, W jaki sposób?

ogrod-deszczowy-park-rataje-poznan-bioroznorodnosc-w-miescie
Ogród deszczowy w Parku Rataje w Poznaniu / Źródło: zasoby własne

Twórzmy więc zielone dachy na budynkach, rowy chłonne wzdłuż ulic, albo ogrody deszczowe w parkach albo na trawnikach. Nie dość, że zwiększymy nieco retencję wody, to damy w ten sposób miejsce do życia dla kolejnych gatunków.

4. Dbałość o drzewa

Bez drzew ciężko sobie wyobrazić nasze miasta. Usługi ekosystemowe jakie oferują za darmo drzewa są warte w samej Warszawie co najmniej 170 mln złotych. Jak wyliczyli specjaliści z SGGW, w ciągu jednego roku ponad 1300 drzew jest w stanie oczyścić powietrze z około 440 kg szkodliwych substancji wyprodukować ponad 50 ton tlenu oraz pochłonąć i zmagazynować 20 ton dwutlenku węgla z powietrza. Niestety, mimo ewidentnych korzyści, co rusz słyszymy o wycinkach w miastach.

Bezpieczeństwo często jest podnoszone jako argument związany z wycinką drzew. Ale przecież istnieje coś takiego jak „zabezpieczenie”, czyli różne metody pozwalające na zmniejszenie ryzyka złamania gałęzi i upadku na głowę przechodnia. Stare drzewa można odpowiednio podpierać i pozwolić im żyć dalej, by cieszyły oko mieszkańców, dawały dom niezliczonej rzeszy organizmów i świadczyły (bez)cenne usługi ekosystemowe.

park-czarneckiego-winogrady-poznan-bioroznorodnosc-w-miescie
Drzewa w mieście muszą być pod ścisłą ochroną / Źródło: zasoby własne

Jest jeszcze opcja przesadzania. Wprawdzie miasta często zasłaniają się tym, że trzeba 2 lata wcześniej zaplanować takie działanie (tak mi odpisał Zarząd Zieleni Miejskiej w Poznaniu), ale można to zrobić zdecydowanie szybciej. Jeśli specjalista oceni, że stan drzewa jest dobry, to poza pieniędzmi i dobrą wolą (najczęściej miasta lub inwestora) nic nie stoi na przeszkodzie. Całe szczęście ostatnio pojawiają się doniesienia, że przesadzania są wykonywane. W Warszawie taki los spotkał niedawno ponad 40 metasekwoi, więc jak się widać „da się”.

5. Ograniczenie koszenia trawników

O ile nie posiadasz na swoim terenie kortu tenisowego, który musi spełniać wymogi światowej federacji organizującej Wimbledon, to możesz sobie darować koszenie trawnika na 2 centymetry wysokości w każdą sobotę. Serio! Kieruję tę prośbę zwłaszcza do zarządców zieleni w miastach oraz spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych.

koszenie-bioroznorodnosc-w-miastach
By zwiększyć bioróżnorodność warto ograniczyć koszenie do 2-3 razy w roku lub kosić tylko fragmenty trawników / Źródło: zasoby własne

Koszenie trawników warto ograniczyć do dwóch-trzech w ciągu roku. Fajnym sposobem jest także pozostawianie niekoszonych fragmentów w parkach, przed blokami czy wzdłuż ulic. Naukowych argumentów by tak robić dostarczy artykuł pt. „Efekt braku kosiarki” – zalecam lekturę! Gdyby one nie były wystarczające przekonujące, to może wizja zaoszczędzenia środków finansowych lepiej zadziała. W końcu paliwo do kosiarek i praca ludzka kosztują.

Ja wiem, że zaraz na niekoszenie oburzy się ktoś, kto jest alergikiem. Rozumiem, że może to być problem. Ale z drugiej strony, czy z tego powodu mamy ciąć wszystko do zera (trawy, drzewa)? Są chyba sposoby na to, żeby radzić sobie z alergią bez niszczenia przyrody, prawda?

6. Łąki kwietne

Jeżeli już decyzja o ograniczeniu koszenia trawników zapadła, to warto jeszcze bardziej wesprzeć bioróżnorodność. Najlepiej za pomocą stworzenia lub wydzielenia terenu na łąkę kwietną. Podpowiedzi jakich gatunków roślin użyć można szukać u zaprzyjaźnionych przyrodników, albo w Internecie. Świetną robotę w tym względzie robi np. Fundacja Łąka.

laka-kwietna-poznan-bioroznorodnosc-w-miescie
Jedna z łąk kwietnych w Poznaniu / Źródło: zasoby własne

A jak już taka łąka powstanie i znajdą się na niej różne gatunki roślin (np. wieloletnie, jednoroczne, miododajne), to można liczyć, że zasiedlą ją liczne organizmy. Według badań łąka kwietna może być domem dla ponad 600 gatunków zwierząt.

7. Domki dla owadów (i nie tylko)

Aby zwrócić uwagę na niepokojące dane dotyczące bioróżnorodności, Polski Związek Firm Deweloperskich postanowił przeprowadzić akcję edukacyjną. Był webinar o ekologicznych miastach przyszłości (polecam zobaczyć, bo miałem okazję w nim wystąpić), ale główną atrakcją był największy na świecie dom dla owadów (wpisany na listę rekordów Guinnessa).

dom-dla-owadow-bioroznorodnosc-w-miescie-poznan
Dom dla owadów zbudowany przez Polski Związek Firm Deweloperskich ustawiony tuż nad stawem w Parku Sołackim w Poznaniu / Źródło: zasoby własne

Ekipa PZFD wie jednak, że taki duży dom nie jest potrzebny owadom. Dlatego został on zaprojektowany w ten sposób, że składał się ze 150 mniejszych modułów. Po rozmontowaniu domki trafiły na różne inwestycje deweloperskie w całej Polsce oraz do kilku miejskich parków (w Poznaniu, Olsztynie i Wrocławiu). Jak widzisz na zdjęciu skorzystałem z okazji i pojechałem zobaczyć jak się ten domek prezentuje na żywo.

Oczywiście nie sztuką jest zbudować (albo kupić) domek dla owadów i postawić go na środku trawnika. Sztuką jest umiejscowić go tam, gdzie owady będą miały dobre warunki do życia. A zatem zanim postawisz domek zadbaj o to, żeby w okolicy były wyższe i niższe rośliny, także miododajne. Dzięki temu jest większa szansa, że taki domek zasiedlą lokatorzy.

Nie przeszkadzajmy przyrodzie!

Wdrażanie powyższych rozwiązań wymaga najczęściej odwagi przy podejmowaniu decyzji przez władze miejskie, właścicieli i zarządców terenów czy deweloperów. Wyciąć drzewo czy jednak inaczej zaprojektować nową drogą albo budynek? Sprzedać teren pod nową inwestycję, a może jednak utworzyć w tym miejscu nowy park? Przeprowadzić rewitalizację korzystając z betonowej kostki, czy może raczej postawić na drzewa i krzewy?

Mam nadzieję, że ci, którzy decydują o wyglądzie i sposobie funkcjonowania miast, będą w dużo większym stopniu będą brali pod uwagę kwestie bioróżnorodności. Ku uciesze przyrody, a także mieszkańców miast.

 

Źródła: UN 2018 Revision of World Urbanization Prospects; The Guardian; Singapore National Parks Board; Obserwatorium Polityki Miejskiej; UM Warszawa; naukawpolsce.pap.pl

Artykuł powstał w ramach współpracy z Polskim Związkiem Firm Deweloperskich.

The form you have selected does not exist.