Black Friday to czarny dzień dla środowiska

Można założyć, że znaczna część społeczeństwa wyczekuje każdego roku na Black Friday, aby oddać się szalonemu konsumpcjonizmowi. Niestety, nie tylko zakupy w ten dzień wiążą się ze znaczną szkodą dla środowiska.

To wszystko wina Ameryki

W USA już w XIX wieku przedświąteczny okres zakupów zaczynał się zaraz po Święcie Dziękczynienia. Do szczęścia brakowało tylko Świętego Mikołaja, ale w 1924 roku po raz pierwszy pojawił się na tradycyjnej nowojorskiej Macy’s Thanksgiving Day Parade do spółki ze świątecznymi reklamami. Można przyjąć, że to był prawdziwy początek przedświątecznej gorączki zakupowej.

Nazwa Black Friday pojawiła się nieco później w latach 50-tych w związku z tym, że po czwartkowym dziękczynnym świętowaniu wiele osób nie pojawiało się w pracy. Sporo osób wybierało też łażenie po sklepach, co po latach przekształciło się w istne wariactwo, które nie tak dawno dotarło także do Polski. No ale dlaczego niby Black Friday ma negatywny wpływ na środowisko? Już wyjaśniam.

Napędzanie konsumpcji

Nie mówicie, że nie działają na Was zachęty w postaci 20% przeceny. No dobra – 30%. Albo nie – 50%! Tylko czy nie dziwi Was to, że przeceny dotyczą produktów wszelkiej maści? Albo że w innych okresach roku większość rzeczy i tak można kupić taniej? Kiedyś obniżka ceny na dany produkt spowodowana była tym, że nie chciał się on sprzedać. Dziś to nieodzowny element nadmiernej produkcji dóbr wszelakich. Przykłady?

black-friday-zakupy-ubrania
Kupić jedną czy wszystkie? / Źródło: Unsplash; Foto: Becca McHaffie

Chociażby fast fashion. Praktycznie cotygodniowa zmiana asortymentu ciuchów w sieciówkach okupiona jest marnowaniem zasobów, niszczeniem środowiska, nieludzkim traktowaniem i głodowymi pensjami. Wypuszczanie co chwila nowych modeli smartfonów, które od poprzednika różnią się innym promieniem zakrzywienia ramki wokół ekranu to też napędzanie konsumpcji (i niszczenie środowiska). Tak samo jak wypuszczanie aktualizacji, które spowalniają nasz komputer albo telefon, po to, żeby kupić sobie nowszy i szybszy model.

Zabawki nie są wcale lepsze (poza klockami LEGO oczywiście), bo ich trwałość bardzo często woła o pomstę do zabawkowego nieba, żeby nie wspomnieć o toksycznym plastiku, z którego bywają zrobione.

Większa produkcja śmieci

Jak już kupimy sobie na Black Friday’owej wyprzedaży jakąś rzecz (albo więcej rzeczy), to ile z nich przetrwa dłużej niż rok-dwa? Pewnie niewielki odsetek. Potem okazuje się, że ubranie po dwóch-trzech praniach nadaje się jedynie jako szmata (albo co najwyżej na surowiec na upcyclingowe wynalazki). A telefon zwalnia szybciej niż tego byśmy się spodziewali. I co teraz?

Pewnie większość takich zakupów wyląduje w koszu albo stanie się elektrośmieciem. Według Story of stuff jedynie 1% zakupionych produktów jest nadal w użyciu po 6 miesiącach. Wprawdzie dane te dotyczą Stanów Zjednoczonych, ale nie sądzę aby na gruncie europejskim albo polskim ten wynik był znacząco lepszy. Tak czy tak trwałość wielu przedmiotów pozostawia wiele do życzenia.

black-friday-konsumpcjonizm-mam-wiecej-niz-potrzebuje
Po co kupować, skoro już to mamy? / Źródło: Greenpeace International Fashion
Consumption Survey

W dodatku ilość elektrośmieci rośnie z roku na rok, a recykling nadal nie osiąga zadowalającego poziomu (raptem ok. 30%). Większości sprzętów elektronicznych nie da się naprawić (prym w tym wiodą Apple i Samsung). Oznacza to tylko i wyłącznie, że szybciej trzeba będzie kupić kolejny. Trzeba też zdawać sobie sprawę, z faktu, że wyprodukowanie jednego smartfona wymaga użycia różnych surowców (lit, tantal, kobalt i inne metale ziem rzadkich), 13 ton wody i w przeliczeniu 18 m2 ziemi. To nie jest zbyt smart ani tym bardziej eko!

Do tego jeszcze dochodzi kwestia opakowań, w które pakowane są promocyjne produkty. Skoro w Black Friday kupimy zdecydowanie więcej, to wyprodukujemy też zdecydowanie więcej śmieci. Statystycznie zakupy pakowane są w torby foliowe, rzadziej w papierowe. Pół biedy, gdy potem z nich będziemy korzystać. Dużo gorsze są wszelkie opakowania, które do niczego się potem już nie dają. Na przykład plastikowe wytłoczki do myszek komputerowych albo słuchawek, z którymi na dodatek trzeba się siłować przy otwieraniu. Bardzo wątpliwe, żeby trafiły potem do recyklingu. A nawet jeśli, to nie powinno to być usprawiedliwieniem do większych niż zwykle zakupów.

Zanieczyszczenie powietrza i emisje CO2

Można też założyć, że Black Friday wpływa na zanieczyszczenie powietrza. Niby jak? Otóż za pewne większość chętnych na skorzystanie z super-hiper promocyjnych cen wybierze się do galerii handlowej autem. Średnia wieku takiego auta jeżdżącego po polskich drogach to więcej niż 10 lat. Zatem jest duże prawdopodobieństwo, że będzie zdecydowanie więcej rur wydechowych, z których podczas dojazdu na zakupy (i stania w korkach) wyleci cała masa szkodliwych spalin. Zresztą mając w pamięci aferę #dieselgate, to nowsze auta nie są wcale lepsze.

black-friday-centrum-handlowe
Zakupowy szał generuje i śmieci i zanieczyszczenie powietrza / Źródło: Unsplash; Foto: Anna Dziubinska

Jakiś czas temu wyliczono, że robienie zakupów w Black Friday zamiast zakupów online (nawet w tzw. Cyber Monday) jest jakieś 50 razy bardziej niekorzystne dla środowiska pod względem śladu węglowego. Wiąże się to ze zwiększonym transportem produktów z magazynów do sklepów, dojazdami ludzi, energią potrzebną na czynne dłużej niż zazwyczaj sklepy. Słabo to wygląda, prawda?

Alternatywy dla Black Friday i całego konsumpcjonizmu

Oczywiście nie jest łatwo rezygnować z otaczających nas dóbr wszelakich. Tylko pytanie, czy zawsze musimy kupować nowe rzeczy. Albo czy w ogóle musimy kupować? Tu właśnie pojawiają się alternatywy dla całego konsumpcjonizmu.

black-friday-ekologiczne-zasady
Antykonsumpcyjna piramida nie tylko na Black Friday / Źródło: opracowanie własne, a inspiracja od Sarah Lazarovic

Greenpeace wpadł na pomysł, aby zamiast organizowania czarno-piątkowych wyprzedaży stworzyć coś na kształt ruchu społecznego pod nazwą Make Smthng. Ludzie w 38 krajach z całego świata spotykają się po to, żeby razem tworzyć i naprawiać, a nie kupować (w Polsce we Wrocławiu i Warszawie). Świetna sprawa!

Generalnie w antykonsumpcjonizm wpisuje się doskonale ekonomia współdzielenia (sharing economy), a także w idea zero waste. Przykładem mogą być chociażby Giveboxy. Są to w uproszczeniu szafy (albo pudełka), w których ludzi zostawiają niepotrzebne rzeczy (ale w dobrym stanie) do wykorzystania przez innych. W podobnym duchu działa też od niedawna poznańska Po-dzielnia. To tzw. freeshop, gdzie za darmo możemy wziąć to, co nam jest potrzebne. I również przynieść rzeczy, którym chcemy dać drugie życie.

Róbmy zakupy z głową!

Nie mówię, że absolutnie macie nie robić zakupów i nie korzystać z promocyjnych cen z okazji Black Friday. Jeśli macie taką potrzebę i chcecie kupić coś, co i tak mieliście zamiar kupić, to w porządku. Sam być może skorzystam z jakiejś super oferty, żeby upolować prezent na święta.

black-friday-przeceny-srodowisko
Black Friday kusi przecenami / Źródło: Unsplash; Foto: Artem Bali

Najważniejsze, żeby w tym zakupowym szaleństwie mieć ekologiczny umiar, bo nowszy smartfon kupiony w promocji, albo kolejna bluzka i tak będą nas cieszyć jedynie przez chwilę (są na to badania). I pamiętać, że żyjemy na planecie o skończonych zasobach. Im bardziej ograniczymy konsumpcję, tym nasz ślad ekologiczny będzie mniejszy.

A jak Wy podchodzicie to tematu Black Friday i generalnie wszelkich wyprzedaży? Zdroworozsądkowo? Ekologicznie? Czy może dajecie się wciągnąć w wir zakupów? Albo jesteście fanami ekonomii współdzielenia?

The form you have selected does not exist.