Globalne emisje CO2 już nie rosną

Globalne emisje CO2 już kolejny rok z rzędu utrzymują się na zbliżonym poziomie – to niewątpliwie dobra wiadomość. Co więcej, światowa gospodarka w tym czasie rosła, więc można najwyraźniej pogodzić te dwie rzeczy. Ale co zrobić, żeby emisje zaczęły spadać?

Dobre pytanie, nie ma co. W roku 2016 cały świat wyemitował łącznie 32,1 Gt CO2eq (czyli gigatony ekwiwalentu dwutlenku węgla). Dokładnie tyle samo, co w 2015 roku. Zresztą zatrzymanie wzrostu emisji trwa już od czterech lat.

globalne emisje CO2 IEA 2016
Globalne emisje CO2 w okresie 1980-2016 / Źródło: IEA

Dlaczego emisje CO2 się zatrzymały?

Według analiz International Energy Agency, na ten wynik składa się kilka rzeczy. Po pierwsze, nastąpił rekordowy przyrost nowych mocy odnawialnych źródeł energii. Zeszły rok był szczególnie dobry dla fotowoltaiki (która, jak już wiecie, przetwarza energię słoneczną na prąd) oraz dla energetyki wiatrowej. Dzięki temu już wkrótce (może w tym roku?) świat będzie wytwarzał 25% zielonej energii elektrycznej.

Po drugie, część państw powoli przestawia się z węgla na gaz ziemny. W Stanach Zjednoczonych tylko w 2016 roku konsumpcja węgla spadła aż o 11%. Zamiast niego Amerykanie spalają więcej gazu ziemnego. Wprawdzie nie rozwiąże to problemu globalnego ocieplenia, ale gaz, przy pewnych ekwilibrystykach mentalnych, można traktować jako paliwo „pomostowe” w oczekiwaniu na dalsze zmiany w systemach energetycznych.

globalne emisje CO2 elektrownia bułgaria
Zdjęcie ładne, ale emisje już nie / Źródło: Unsplash.com; Foto: Viktor Kiryanov

Zresztą nie tylko USA zużywają coraz więcej gazu kosztem węgla. To samo obserwujemy w Chinach i Indiach. Obecnie czerpią one, odpowiednio, 6% i 5% energii z gazu, więc wciąż jest spore pole do poprawy. Unia Europejska też ma całkiem niezłe wyniki w odchodzeniu od węgla (choć akurat nie Polska). Jego konsumpcja spadła w zeszłym roku o 10% przy jednoczesnym 8% wzroście zapotrzebowania na gaz.

Jeszcze lepiej na tym wyszła Wielka Brytania (mówimy o gazie, a nie o wyjściu z Unii), która, między innymi, dzięki przestawieniu się na gaz i na energię wiatrową osiągnęła 20% spadek emisji sektora energetycznego. A do tego zapowiedziała, że do 2025 roku zamknie wszystkie elektrownie węglowe (nie do pomyślenia w naszym kraju).

emisje CO2 fabryka szczecinek
Tak wygląda emisja CO2 (i innych rzeczy) z zakładów w Szczecinku / Źródło: zasoby własne

Niewątpliwie do zatrzymania wzrostu poziomu światowych emisji dwutlenku węgla przyczyniła się też efektywność energetyczna (sprawdźcie, co to za czort, bo to fascynujące jest). W tym aspekcie następuje progres, który znajduje odzwierciedlenie w niższym zapotrzebowaniu na energię. Nie bez znaczenia był też największy od 1993 roku przyrost mocy w elektrowniach jądrowych. Kolejne nowe elektrownie będą wkrótce uruchomione w USA, Chinach, Południowej Korei, a także w Indiach, Rosji i Pakistanie (w Polsce możemy się nie doczekać).

Emisje CO2 spadają a gospodarka rośnie

Choć My Dwaj nie rozumiemy za bardzo idei ciągłego wzrostu (lubimy za to ograniczać, minimalizować i racjonalizować), to tak się składa, że świat jest wręcz zakładnikiem wzrostu gospodarczego. W zeszłym roku światowe PKB urosło o 3,1%. Czyli gospodarka urosła, a emisja spadła. Zatem możliwe jest wypracowanie wzrostu gospodarczego przy jednoczesnym ograniczaniu emisji CO2. A do tej pory było to nie do pomyślenia.

Najwięcej w zakresie ograniczania emisji gazów cieplarnianych zrobiły Stany Zjednoczone (jeszcze przed erą Donalda Trumpa), które obniżyły swoje emisje o 3% w stosunku do roku poprzedniego. Dzięki temu były one niższe od emisji z roku 1992. Co więcej, gdy amerykańskie emisje spadały, jankeska gospodarka urosła o 1,6%.

emisje CO2 USA wzrost gospodarczy
Można oddzielić wzrost gospodarczy od emisji CO2? Można! / Źródło: Think Progress

Największy „dostarczyciel” CO2 do atmosfery, czyli Chiny, w roku 2016 obniżyły swoje emisje o 1% przy wzroście gospodarczym na poziomie 6,7%. Chińskie władze starają się coraz bardziej i nieźle im to wychodzi. Spalają mniej węgla i mają najwięcej zielonych mocy, a na dodatek muszą ograniczać zanieczyszczenia, żeby poprawić jakoś powietrza w miastach (u nas zresztą też mamy problem ze smogiem). Wszystko fajnie, ale…

Czego potrzeba, by emisje CO2 jeszcze spadły?

Żeby spowolnić globalne ocieplenie i utrzymać wzrost średniej temperatury Ziemi (a ten w 2016 roku był rekordowy) poniżej 2°C zgodnie z postanowieniami Porozumienia Klimatycznego, potrzeba zdecydowanie więcej wysiłku. Samo zatrzymanie emisji CO2 na poziomie 32 Gt sprawy nie załatwi.

IRENA, czyli międzynarodowa agencja zajmująca się zieloną energią, przeprowadziła ostatnio pewne analizy. Specjaliści stwierdzili, że globalne emisje CO2 mogłyby zostać zredukowane nawet o 70% do roku 2050. Co więcej, moglibyśmy zupełnie nic nie emitować w 2060 roku. Czy to jest w ogóle wykonalne?

globalne emisje CO2 redukcja wg IRENA
Czy ten plan redukcji emisji CO2 jest realny? / Źródło: IRENA

Kluczem do sukcesu jest przede wszystkim zielona energia oraz efektywność energetyczna. Wspólnie załatwiłyby nam nawet 90% obniżenia emisji. Pozostałe 10% osiągnęlibyśmy, przechodząc na gaz i korzystając z technologii pochłaniania CO2. Trzeba jednak zwiększyć udział OZE z obecnych 15% do 65% w 2050 roku. Dodatkowo trzeba zmniejszać energochłonność o 2,5% rocznie, tak aby za 33 lata światowe zapotrzebowanie na energię było na dzisiejszym poziomie.

No i chyba najważniejszy element tej układanki – pieniądze. IRENA twierdzi, że to wszystko jest wykonalne, o ile świat zwiększy ekologiczne wydatki o 29 bilionów dolarów do roku 2050. Tak, zwiększy, bo absolutnie niezbędne koszty, które w tym okresie musi ponieść świat, by przejść do gospodarki niskoemisyjnej, to raptem 116 bilionów dolarów. Dla porównania – obecnie na te cele wydawane jest 1,8 biliona dolarów rocznie.

Mówi się, że pieniądze to nie wszystko. To prawda, ale jak widać, dzięki nim można by było pozytywnie wpłynąć na zmieniających się ziemski klimat. Mniej powodzi, mniej huraganów, mniej zabitych, mniej klimatycznych emigrantów, mniej ekstremalnych zjawisk pogodowych czy mniej roztopionych lodowców – na te wszystkie skutki zmian klimatycznych chyba warto wydać każdą kwotę.

 

Źródła: IEA, IRENA