NanoFlowcell to nasze e-wybawienie

Kochamy Teslę, bo jest bezkompromisowo elektryczna, ekologicznie wizjonerska i ze wszech miar inspirująca. Tyle tylko że samochody marki NanoFlowcell są pod każdym względem lepsze.

Modele Tesli karmią wyobraźnię, Renault Zoe napędza e-masy, Autolib’ pozwala zapomnieć o własnym aucie, a elektryczne autobusy to już w ogóle szczyt zrównoważonego, elektrycznego transportu. Co by nie mówić, auta na prąd stają się coraz lepsze. Wciąż jednak trzeba je ładować, a to trwa. Trwa. Trwa. I wciąż trwa. NanoFlowcell ma to zmienić (to dobrze, bo ładowanie auta elektrycznego wciąż trwa).

NanoFlowcell – co to za czort?

To firma z Lichtensteinu, która działa od 1991 roku. Jej konikiem są, jakby to powiedzieć, baterie, które ładuje się tak, jak bak paliwem płynnym. Idea jest taka – mamy dwa zbiorniki. W jednym jest płyn naładowany dodatnio, a w drugim jest płyn naładowany ujemnie. Oba płyny to w większości woda z dodatkiem soli (skład jest tajemnicą), do produkcji której wykorzystuje się wiedzę nanotechnologiczną (brzmi poważnie!). Jest jeszcze ogniwo paliwowe podzielone membraną, przez którą nie przedostają się oba płyny, ale która umożliwia wymianę jonów między nimi. W membranie następuje zatem wymiana jonów i voila, wytwarza się energia elektryczna, która napędza silniki elektryczne. O, tak to działa w skrócie.

NanoFlowcell - ekologiczny napęd
NanoFlowcell – ekologiczny napęd / Źródło: Autocar

Firma zwraca jednak uwagę na inne zalety swojego napędu. Na przykład efektywność energetyczna – o ile diesel (ależ śmierdzi!) 80% mocy przerabia na ciepło i niewiele z niego jest, o tyle napęd NanoFlowcell przerabia na użyteczną pracę 95% swojego potencjału. Poza tym oba wysokoenergetyczne płyny można tankować na lekko zmodyfikowanej stacji benzynowej, więc nie ma potrzeby budowania drogich stacji wodorowych (zwróćcie uwagę na słowo „tankować” w tym zdaniu, a nie „ładować”).

Oba niepalne, nietoksyczne płyny po oddaniu jonów parują, zwalniając miejsce w bakach na kolejne tankowanie (przypominamy – w kilka minut), albo są czasowo magazynowane do późniejszego odparowania. Cząsteczki soli ze zużytego elektrolitu są wyłapywane przez filtr (wymaga wymiany co 9 tys. km, z grubsza tyle co wymiana oleju w zwykłym aucie). Brzmi jak science fiction? Jeden z trzech modeli NanoFlowcell – Quantino – jest już zarejestrowany i jeździ po drogach (nie on jeden, o czym za chwilę).

NanoFlowcell Quantino
NanoFlowcell Quantino / Źródło: NanoFlowcell

Modele NanoFlowcell

NanoFlowcell Quantino to niewielki, miejski, czteroosobowy samochód. Ma 2 zbiorniki (każdy po 159 l), zasięg 1000 km i waży 1420 kg. Oferuje moc 108 KM, rozpędza się do 200 km/h i osiąga 100 km/h w mniej niż 5 s. Oczywiście jest bezszelestny, podobnie jak to auto wodorowe i elektryczne. No i pobił rekord długodystansowej jazdy – ostatnio jechał non stop przez 14 godzin i 3 minuty. Test trwałby dłużej, bo zbiorniki auta były wciąż w 78% pełne, ale kierowca już nie dawał rady, więc test przerwano.

NanoFlowcell Quantino
NanoFlowcell Quantino / Źródło: NanoFlowcell

W przypadku Quantino możliwa jest też wersja z dwoma 85-litrowymi zbiornikami, co sprawi, że spadnie zasięg (około 500 km, też nieźle), ale i masa (do 1045 kg, więc może spadek zasięgu nie będzie tak duży, bo łatwiej dojechać dalej, gdy się mniej waży). Quantino to taka Tesla Model 3, czyli model dla mas. NanoFlowcell przygotował też bardziej spektakularne, oszałamiające modele, przy których absolutnie, fenomenalnie i obezwładniająco czadowa Tesla Model X wygląda budżetowo, banalnie i zeszłotygodniowo.

Ekologiczny napęd i przepiękne wnętrze

Quant FE to, nie bójmy się tego powiedzieć, samochód nie z tej ziemi. Ma nowoczesny napęd, o którym wspominaliśmy, podnoszone drzwi, jakoś tak cudownie futurystyczne wloty powietrza i wnętrze skąpane w drewnie, które jest podświetlane od środka i skrywa w sobie czułe na dotyk przyciski (WOW!). Poza tym czteronapędowy, czterosilnikowy (jeden silnik w każdym kole), dwuzbiornikowy (każdy po 250 l) Quant FE ma 1090 KM, osiąga setkę w 2,8 s i maksymalnie rozpędza się do 300 km/h. Pierwszy był jednak Quant E.

NanoFlowcell Quant FE
NanoFlowcell Quant FE / Źródło: NanoFlowcell

Quant E wygląda jak wersja FE (nie ma się co dziwić, bo to jedno i to samo auto), ale ma 925 KM, dwa zbiorniki po 200 l i rozpędza się do 380 km/h. Warto wiedzieć, że choć Quant E nie wejdzie do produkcji, to od 2014 roku ma certyfikat niemieckiego TÜV i ot, tak po prostu nabija kilometry na zwykłych drogach, dzięki czemu można testować tę nowoczesną technologię. Zdobyte doświadczenie zaaplikowano już do modelu Quant FE, który jest przygotowywany do produkcji seryjnej razem z Quantino.

NanoFlowcell Quant E
NanoFlowcell Quant E / Źródło: NanoFlowcell

A zatem – jeżeli samochody, które poruszają się bezszelestnie i bez emisji szkodliwych substancji, które można tankować na stacji w kilka minut, które oferują aż zbyt dobre osiągi do codziennego użytkowania i które wyglądają niesamowicie dobrze nie są eko-scytujące, to już nie wiemy, co może takie być. Aha, to wnętrze z podświetlanym, dotykowym drewnem wygląda tak – fascynujące!

NanoFlowcell i jego odjechane wnętrze
Co za odjechane wnętrze! / Źródło: NanoFlowcell

Źródła: NanoFlowcell, Autocar