Porozumienie z Paryża – pełen sukces czy wątpliwy sukces?

W grudniu zeszłego roku cieszyliśmy się z tego, że porozumienie klimatyczne zostało przyjęte. Cały świat tego oczekiwał w obliczu zagrożeń, jakie niosą ze sobą postępujące zmiany klimatyczne. Ale czy po dwóch miesiącach od jego przyjęcia, już na spokojnie, nadal można uznać Porozumienie z Paryża za sukces?

COP21_UNFCCC_2
COP21 / Źródło: COP21@Flickr, Arnaud Bouissou

Porozumienie z Paryża – lepsze takie niż żadne

Właśnie tak mogłaby wyglądać jednozdaniowa ocena nowego porozumienia klimatycznego. Oczywiście ogromnym sukcesem jest to, że podczas COP21 Porozumienie zostało przyjęte. Zakończył się tym samym długi okres oczekiwania i nieudanych negocjacji na wcześniejszych konferencjach klimatycznych w Kopenhadze czy w Warszawie, podczas których nie udało się stronom ostatecznie dogadać. Warto się bliżej przyjrzeć temu, co faktycznie zostało uzgodnione oraz jaki wpływ będą miały te uzgodnienia dla poszczególnych państw i dla globalnego klimatu. I czy w ogóle Porozumienie z Paryża jest prawnie wiążące?

2ºC nie wystarczą

Strony Konwencji Klimatycznej (UNFCCC) przed rozpoczęciem konferencji klimatycznej oficjalnie zadeklarowały, jakie kroki podejmą na rzecz walki z globalnym ociepleniem. Analizując wszystkie proponowane zobowiązania i cele okazało się, że są one nie wystarczające i mogą doprowadzić do spowolnienia wzrostu temperatury w zakresie 2,7-3,5ºC. Dlatego niezmiernie istotnie w kontekście ograniczania globalnego ocieplenie było wpisanie do tekstu porozumienia (art. 2.1(a)) konkretnego i ambitnego celu w postaci powstrzymania wzrostu temperatury poniżej 2ºC w stosunku o poziomu pre-industrialnego, ale także zwiększenie wysiłków Stron UNFCCC do ograniczenia wzrostu temperatury w granicach 1,5ºC.

Dążymy do zera

Nie tylko dopuszczalny poziom wzrostu temperatury został wpisany do treści porozumienia klimatycznego. W artykule 4.1 znalazł się zapis mówiący o tym, że w drugiej połowie XXI wieku musimy osiągnąć równowagę pomiędzy emisjami gazów cieplarnianych pochodzenia antropogenicznego a ilością tych gazów pochłanianych przez naturalne (bądź sztuczne) „pochłaniacze”. Tymi „pochłaniaczami” (ang. sinks) są np. lasy, gleby i oceany lub instalacje do wychwytywania i składowania CO2 (ang. carbon capture and storage, CCS). Tym samym musimy wyjść w tym bilansie na zero.

Te zaledwie dwa artykuły – dotyczące ograniczenia wzrostu temperatury Ziemi oraz „zerowej” emisji gazów cieplarnianych – mają potężne konsekwencje. Stanowią one znak, że cała globalna społeczność musi całkowicie przestawić obecny tok rozumowania związany z rozwojem. Paliwa kopalne nie mogą dalej stanowić podstawy wzrostu gospodarki i naturalną konsekwencją przyjęcia paryskiego porozumienia będzie całkowita, w dłuższej perspektywie czasowej, rezygnacja z węgla czy ropy na rzecz odnawialnej energii.

Porozumienie prawnie (nie)wiążące

W świetle Konwencji Wiedeńskiej Porozumienie z Paryża to międzynarodowy traktat, który jest prawnie wiążący dla jego sygnatariuszy. Oznacza to, że Porozumienie jest poważnym dokumentem, który musi być brany pod uwagę przez wszystkich członków UNFCCC. Jego cele długoterminowe (1,5-2ºC, zero emisji) są więc prawnie wiążące. Jednakże z treści Porozumienia nie wynikają żadne kary za niewywiązanie się z indywidualnych krajowych zobowiązań dotyczących ograniczania emisji CO2 czy osiągania określonego poziomu zielonej energii.

Artykuł 3 mówi o tym, że państwa podejmą odpowiednie działania. W pierwotnym brzmieniu artykuł ten miał prawnie zobowiązywać państwa do odpowiednich działań. Zmiana ta została wymuszona obawą o nieratyfikowanie Porozumienia przez niektóre państwa, zwłaszcza Stany Zjednoczone, które musiałyby zintegrować jego zapisy do swoich regulacji prawnych. Okazało się niedawno, że amerykański „Clean Power Plan”, oceniany jako najważniejszy krok USA w walce ze zmianami klimatycznymi i będący swoistym wkładem Obamy przed konferencją klimatyczną, został zaskarżony przez 27 amerykańskich stanów i jego wdrożenie zostało wstrzymane przez Sąd Najwyższy. Tym samym już na samym początku drogi do zero-emisyjnego świata Stany Zjednoczone mogą mieć problem z wypełnieniem swojej części zobowiązań. Stawia to też pod znakiem zapytania ratyfikację Porozumienia przez USA.

Gra słów, czyli co z tzw. „carbon market”?

Negocjacje na szczeblu międzynarodowym mają to do siebie, że często jedno małe słówko może zdecydować o ostatecznym sukcesie rozmów i treści dokumentu. W przypadku rynku węglowego (ang. carbon market) termin ten nie pojawia się wprost w tekście Porozumienia, ale mimo to znalazł w nim swoje miejsce. Artykuł 6 mówi o dobrowolnej współpracy w ramach internationally transferred mitigation outcomes, czyli w prostym tłumaczeniu międzynarodowym transferze efektów łagodzących. Dodatkowo, podpunkt 4 wprowadza nadzorowany przez UNFCCC nowy międzynarodowy mechanizm rynkowy, który ma służyć nie tylko promocji zrównoważonego rozwoju i ograniczaniu emisji, ale przede wszystkim ma przyczyniać się do realnego osiągania celów określonych przez poszczególne kraje.

Wygląda więc na to, że rynek projektów redukujących emisji gazów cieplarnianych może się jeszcze odrodzić. Do ustalenia pozostają jednak istotne szczegóły funkcjonowania tego nowego mechanizmu. Mając w pamięci trwające latami wdrażanie systemu handlu emisjami czy reformy projektów redukcyjnych można mieć jednak obawy, że minie sporo czasu zanim międzynarodowy mechanizm rynkowy na dobre ruszy i będzie przynosił mierzalne efekty.

Najbliższe lata będą kluczowe

Za wcześnie, żeby oceniać, czy Porozumienie z Paryża przyniesie efekty z tego względu, że zostało ono przyjęte na lata. Działania przewidziane przez poszczególne kraje są dopiero wstępem do dalszego zwiększania poziomów redukcji emisji gazów cieplarnianych i zwiększaniu udziału odnawialnych źródeł energii. Cele poszczególnych państw nie są prawnie wiążące, a jedynym „batem” jest zapis nakazujący ich zwiększanie w najambitniejszym z możliwych do realizacji zakresie. Najbliższy termin podniesienia poprzeczki to rok 2018.

Niezwykle istotne jest utrzymanie politycznego zaangażowania w temacie zmian klimatycznych, które było widoczne podczas 21. konferencji klimatycznej. Do dalszej dyskusji pozostaje jeszcze sporo szczegółów dotyczących m.in funkcjonowania międzynarodowych mechanizmów rynkowych,  weryfikowaniu krajowych zobowiązań czy wsparcia finansowego. Ustalenie, a następnie wprowadzenie odpowiednich procedur będzie miało kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa realizacji celów zapisanych w Porozumieniu.

Porozumienie z Paryża to dopiero początek

COP21_UNFCCC_3
COP21 / Źródło: COP21@Flickr, Arnaud Bouissou

Pierwszym krokiem będzie ratyfikacja Porozumienia. Potem muszą minąć lata, żebyśmy mogli stwierdzić, czy nasze działania faktycznie pozwolą spowolnić globalny wzrost temperatury do 1,5ºC na koniec wieku. Teraz jest czas, żeby zakasać rękawy i wziąć się ostro do roboty, bo dalsze zastanawianie się nad sensem walki z globalnym ociepleniem nie ma już racji bytu. Całe szczęście zielona rewolucja trwa i raczej nic jej nie powstrzyma.

Wyobraźcie sobie, co powiecie swoim albo cudzym dzieciom za kilkanaście lat, gdy siedzenie w cieniu nie będzie już dawało wytchnienia, a wichury będą zrywać dachy w najbliższej okolicy. Negatywne skutki zmian klimatycznych to już teraźniejszość. Niestety taka może być też nasza przyszłość, jeśli już teraz nie podejmiemy walki o chłodniejszą Ziemię. To naprawdę poważna sprawa.

My jesteśmy optymistami i wierzymy, że jak dotąd najambitniejsze i najtrudniejsze zadanie postawione ludzkości zostanie wzorowo przez nas wszystkich wykonane.

 

Źródła: Porozumienie z Paryża, The Conversation, Newclimate.org, Huffington Post, Ecologic Institute