Samochód elektryczny, od którego wszystko się zaczęło

Świat ma teraz pewną taką elektryzującą ekscytację na punkcie nowych rodzajów napędu. I dlatego właśnie samochód elektryczny jawi nam się jako najlepsze rozwiązanie na smog, kończącą się ropę i hałas. I dlatego musimy zapytać – znacie GM EV1?

GM EV1 – to brzmi jak imię dla słodkiego robota z filmu „Gwiezdne wojny”, czyż nie? O, albo dla robota Wall-e z filmu, no cóż, „Wall-e”. GM EV1 nie jest jednak gwiazdą filmową dużego formatu, choć doczekał się filmu „Kto zabił samochód elektryczny?” ze sobą w roli głównej (role drugoplanowe przypadły Melowi Gibsonowi i Martinowi Sheenowi). Dobra, wierzymy, że już mamy Waszą uwagę, bo przecież i imię słodkie, i film z gwiazdami, i zagadka kryminalna z zabójstwem w tle, a zatem zapraszamy na przejażdżkę jednym z najciekawszych samochodów elektrycznych (ale nie tylko) XX wieku.

Samochód elektryczny
Samochód elektryczny / Źródło: Filmweb

Samochód elektryczny w natarciu

Na początku lat 90. koncern General Motors był jak pączek w maśle. Produkował paliwożerne pikapy, które znajdowały klientów jak ciepłe bułeczki. Świadomość ekologiczna społeczeństwa była tak niska, że blog Green Projects nie miałby szansy zaistnieć, a klimat jeszcze się nie podgrzał do rekordowo wysokich temperatur, jakie zanotowano w 2015 roku, najcieplejszym w historii pomiarów. Koncern General Motors był wówczas numerem 1 na świecie, nie musiał produkować oszczędnych aut (znaczy zmusiło go prawo, o czym za chwilę, a nie sytuacja na świecie), rozwijać alternatywnych źródeł napędu, przejmować się pustą kasą i zastanawiać nad przyszłością. A jednak w 1996 roku GM pokazał EV1, czyli samochód elektryczny. Był oszczędny, ryzykowny, alternatywny i tak bardzo wyprzedził swoje czasy, że nawet teraz Tesla Model X zdaje się wyglądać przy nim jak starsza ciotka-dewotka. A dlaczego w ogóle powstał?

W tamtych czasach kilka amerykańskich stanów chciało poprawić jakość powietrza, zmuszając firmy motoryzacyjne do produkcji samochodów elektrycznych. Początkowo miały one stanowić 2% wyprodukowanych aut, ale z czasem odsetek ten miał rosnąć i na przykład w 2003 roku osiągnąć 10% (nic z tego nie wyszło). General Motors zgodził się na to i rozpoczął produkcję EV1.

Mercedes IAA
Mercedes IAA / Źródło: Mercedes

Mercedes w 2015 roku pochwalił się, że jego futurystyczny, nienadający się do produkcji model IAA jest najbardziej aerodynamicznym autem świata ze współczynnikiem oporu powietrza Cx=0,19. EV1 sprzed 20 lat był produkowany, jeździł po ulicach i też miał współczynnik oporu powietrza Cx=0,19 – co ty na to, Mercedesie? Dwuosobowy EV1 to samochód elektryczny, więc miał moc 137 koni bezszelestnie wprawiającą go w ruch. Osiągi? Setka to kwestia nieco ponad 8 s, prędkość maksymalna 130 km/h, a zasięg od 160 do 225 km. Oprócz tego EV1 było jednym z pierwszych samochodów o nowoczesnej, lekkiej konstrukcji (aluminiowy szkielet konstrukcji plus plastikowe elementy nadwozia) i pionierskim w zakresie wykorzystania magnezu do budowy szkieletu foteli i kół (co pozwoliło obniżyć masę). GM EV1 miał też bezkluczykowy system uruchamiania silnika, system ostrzegający o niskim ciśnieniu w oponach, szyby blokujące filtry UV oraz opony pozwalające na jazdę nawet po ich przebiciu. Obecnie takie rozwiązania to nic nadzwyczajnego, ale pamiętajmy, że mówimy o aucie, które rozpoczęto projektować na początku lat 90. Czym jeszcze zaskakiwał ten szczególny samochód elektryczny?

Samochód elektryczny GM EV1
Samochód elektryczny GM EV1 / Źródło: GM

Premierę EV1 transmitowały amerykańskie, brytyjskie i japońskie stacje telewizyjne. Gdy ruszyła przedsprzedaż telefoniczna (Internet był w powijakach!), linie się zawiesiły po kilku minutach, tak dużo osób składało zamówienia na ten model w ciemno, bez jazdy próbnej. Nieźle jak na niedrogie auto (dostępne było w leasingu 299 do 579 dolarów), prawda? Listy oczekujących były długie na wiele miesięcy. Idea konstruktorów była taka, że tak nieamerykański (przez swoje wymiary) i futurystyczny (przez swój napęd elektryczny) samochód jak EV1 będzie drugim lub trzecim autem w rodzinie, ale okazało się, że jego właściciele używali go jako pierwsze (tak był praktyczny) i zrzeszali się w prężne fankluby (tak go lubili). Kierowcy EV1 doceniali jego dobre osiągi i długi zasięg (nawet współczesne auta elektryczne nie zawsze są lepsze od EV1), wysoki komfort jazdy, stosunkowo praktyczne nadwozie oraz przyjemność z jazdy (to zasługa m.in. bezszelestnej pracy silnika). EV1 to pierwszy samochód elektryczny, który osiągnął komercyjny sukces. Owszem, produkcja była daleka od masowej (1117 sztuk przez trzy lata), ale klienci i dziennikarze byli tym autem zachwyceni. Sielanka mogła trwać, ale nagle GM odłączył wtyczkę i zakończył ten elektryzujący eksperyment. Dlaczego?

Samochód elektryczny EV1
Samochód elektryczny EV1 / Źródło: GM
Samochód elektryczny GM EV1
Samochód elektryczny GM EV1 / Źródło: GM

Samochód elektryczny w odwrocie

GM mówił, że koszty produkcji EV1 są wysokie i jest to nieopłacalne – świetnie, ale klienci chcieli wykupić EV1 na własność, tak bardzo go pragnęli (zresztą nie tylko ludzi ciągnęło do tego auta), a ci, którzy nie zdążyli go nabyć, ubolewali, że nie zdążyli. Włodarze koncernu przytaczali wyniki badań, z których wynikało, że klienci chcieliby kupować auta elektryczne, gdyby były one o 28 tys. dolarów tańsze od konkurencyjnych modeli z tradycyjnymi silnikami. „Konkurenci” EV1 ze zwykłymi silnikami kosztowali około 25 tys. dolarów, co by znaczyło, że GM musiałby nie tylko dawać to auto za darmo, ale także płacić klientom kilka tysięcy dolarów, by je kupili – hello! Gdzie tu racjonalne rozumowanie i rozsądne argumenty?! Poza tym GM uparł się, że wszystkie egzemplarze EV1 usunie z dróg. Większość z nich została zniszczona po odebraniu od klientów, a tylko kilka sztuk trafiło do uniwersyteckich ośrodków badawczych. To miło, tyle tylko że z wyłączonym silnikiem i pod absolutnym zakazem ponownego uruchomienia auta i używania go na drogach publicznych. Kilka egzemplarzy EV1 zostało z czasem reaktywowanych i ponownie wyjechały na drogi, co dosłownie rozwścieczało GM i kończyło się sprawami w sądzie – skąd ta cała napinka?!

Samochód elektryczny GM EV1
Samochód elektryczny GM EV1 / Źródło: Wikipedia

Amerykanie lubią teorie spiskowe i wielu z nich uważa, że GM zrezygnował z EV1, bo ugiął się pod wpływem lobby krajów eksportujących ropę naftową, dla których EV1 to auto, które zagrażało ich interesom. Taka teoria przedstawiona jest w filmie dokumentalnym „Who killed the electric car?”. Teraz samochody elektryczne nabierają wiatru w żagle i nic nie wskazuje na to, że nagle znikną. Auta na prąd są jak siły nowego porządku, jak dobra zmiana nadciągająca na motoryzację w ruinie, skąpaną w spalinach z silników TDI Volkswagena, a EV1 był Joanną d’Arc ruchu mającego na celu elektryfikację transportu (ależ powiało patetyzmem!). I dlatego uznaliśmy, że warto znać historię EV1.

Samochód elektryczny GM EV1
Samochód elektryczny GM EV1 / Źródło: GM

Potem General Motors pokazywał lepsze lub gorsze auta elektryczne, ale żaden nie osiągnął sukcesu. Może to zmienić Chevrolet Bolt (Chevrolet to część GM), kolejny samochód elektryczny z USA. Bolt ma kosztować 30 tys. dolarów i na jednym „tankowaniu” przejeżdżać 320 km. Wygląda nowocześnie, ale daleko mu do statku kosmicznego, którego przypominał EV1. Cóż, my mamy nadzieję, że samochód elektryczny będzie coraz lepszy i coraz popularniejszy, dlatego trzymamy kciuki za Bolta, Teslę, Nowy Jork i inne kraje Europy.

Samochód elektryczny Chevrolet Bolt
Samochód elektryczny Chevrolet Bolt / Źródło: Chevrolet

Źródła: YouTube, Filmweb, Wikipedia, Wikipedia, Chevrolet, Mercedes