Skąd się bierze mikroplastik i dlaczego jest problemem dla środowiska?

Mimo, że go nie za bardzo widać, to niestety mikroplastik jest nieodłącznym elementem zanieczyszczającym środowisko. Znajdziemy go nie tylko w morzach, ale także wewnątrz różnych organizmów i, co bardziej przerażające, w nas samych. Ale skąd się w ogóle bierze i czy da się z nim walczyć?

mikroplastik na plazy
Znalezienie małych plastikowych fragmentów na plaży nie jest trudne / Źródło: europarl.eu

Źródła i rodzaje mikroplastiku

Na chłopski rozum mikroplastik to każdy plastik, tylko że w wersji mikro. Nie ma obecnie jednej definicji, ale w badaniach prowadzonych przez European Food Safety Authority (EFSA) przyjęto, że:

mikroplastik to heterogeniczna mieszanina różnego kształtu materiałów w postaci fragmentów, włókien, elipsoid, granulek, śrutu, płatków o wielkości w zakresie od 0,1 μm do 5 mm.

Co istotne, warto także pamiętać, że ze względu na jego pochodzenie, wyróżnia się dwa jego rodzaje.

Mikroplastik pierwotny to plastikowe cząstki, które od samego początku swego istnienia są w mikro rozmiarze. Jego głównym źródłem jest pranie syntetycznych ubrań (35% pierwotnego mikroplastiku), ścieranie opon samochodowych podczas jazdy (28%) oraz pył miejski (24%). Z kolei mikrogranulki dodawane najczęściej do kosmetyków stanowią jedynie 2%.

mikroplastik pierwotny zrodla IUCN 2017
Takie są źródła pierwotnego mikroplastiku / Źródło: IUCN

Mikroplastik wtórny powstaje z rozpadu większych kawałków plastiku na mniejsze. Stanowi on 69-81% mikroplastiku pływającego w morzach i oceanach. Najczęściej następuje rozpad sieci rybackich (zobaczcie ile ich ostatnio wyłowiono w ramach projektu Marellit Baltic), butelek albo foliówek pod wpływem promieniowania UV, a także wody morskiej (sól + fale).

Jeśli chodzi o skład mikroplastiku, to zdecydowaną większość stanowi wielka plastikowa trójca, czyli polipropylen, polietylen i polistyren. Na kolejnych miejscach są włókna nylonowe, poliestrowe i akrylowe (mogą być z naszych ubrań). Statystycznie najrzadziej trafiają się mikrocząstki poliuretanowe. Skoro wiemy już jakie są źródła zanieczyszczenia mikroplastikiem czas sprawdzić w jaki sposób trafia on do środowiska.

Którędy do morza?

Głównym środkiem transportu (jeśli można tak to nazwać) dla mikroplastiku jest woda. Gdy robimy pranie to cała masa syntetycznych mikrowłókien jest uwalniana do wody. Gdy robimy sobie peeling mikrogranulki są spłukiwane do kanalizacji. W przypadku plastikowych drobinek z dróg i miast zmywa je deszcz. Niestety, oczyszczalnie ścieków nie są w stanie wyłapać tak małych zanieczyszczeń i zdecydowana ich większość trafia do rzek i dalej do mórz i oceanów.

mikroplastik w srodowisku wodnym
Tak wygląda życie mikroplastiku w wodzie / Źródło: Marine Pollution Bulletin Volume 131, Part A, June 2018

Gdy już tam trafi, to część mikroplastiku unosi się w toni wodnej. Naukowcy szacują, że w takiej formie może być go od 93 do 268 tysięcy ton. Niektóre tworzywa są cięższe od wody i opadają. I tych też może być całkiem pokaźna masa, która zalega na dnie.

Zresztą nie tylko w wodzie go znajdziemy. Jest także w powietrzu (plastikowy pył porywany wiatrem i przez nas wdychany), a także w glebie (np. z oxy-biodegradowalnych foliówek rozpadających się na kawałeczki pod wpływem promieni słonecznych). Skoro tyle jest go w różnych ekosystemach, to co się z nim dzieje dalej?

Gdzie znaleziono mikroplastik?

Naukowcy potwierdzają, że mikroplastik jest wszędobylski. Dzięki badaniom przeprowadzonym przez Orb Media wiemy, że w wodzie butelkowanej (11 różnych producentów, kupionych w różnych częściach świata) jest prawie dwa razy więcej mikrocząstek wielkości 100 mikronów (średnica włosa) niż w przypadku badanej wody kranowej. Wody butelkowanej nie piję, ale martwić powinna zawartość mikroplastiku w kranówce.

mikroplastik woda kranowa badania
Wyniki badań nad zawartością mikroplastiku w wodzie kranowej / Źródło: Orb Media

Inne badania dowiodły, że ryby morskie także są nosicielami mikroplastiku. Trafia on do rybich układów pokarmowych podczas zdobywania jedzenia (mniejsze rybki jedzą plastik, a potem większe ryby jedzą te mniejsze). Dla nas nie jest to może straszne, bo zazwyczaj jednak nie jemy rybich wnętrzności, ale samym rybom plastik szkodzi poprzez obniżenie płodności, a także zwiększa ich śmiertelność. Jednak naukowcy stwierdzili również, że mikrocząstki mogą się także przedostawać do rybiego krwiobiegu i mięśni. A stąd droga może prowadzić do nas samych…

mikroplastik w rybach
Takie plastikowe fragmenty znaleziono w rybich wnętrznościach / Źródło: Marcus Eriksen, 5 Gyres Institute

I to by się zgadzało, bo ostatnio świat obiegła wiadomość, że mikroplastik odkryto w ludzkim kale. Co gorsza, z wyników tych badań dowiadujemy się, że nawet połowa ludzkiej populacji może mieć w sobie cząsteczki plastików (szok!). Potencjalnych sposobów na dostawanie się mikroplastiku do naszych organizmów jest więcej, bo cząsteczki plastiku znaleziono w soli morskiej, a także piwie.

Pocieszający (albo i nie) jest póki co fakt, że nie ma (jeszcze) badań potwierdzających szkodliwy wpływ mikroplastiku na ludzkie zdrowie. Choć na zdrowy rozum lepiej nie zajadać się plastikiem, zwłaszcza takim, który zawierać może różne szkodliwe dodatki (np. hormonalnie czynne związki chemiczne). Wygląda więc na to, że jest on wszędzie. Pytanie, czy można jakoś z nim walczyć?

Sposoby na ograniczenie mikroplastiku

Na pewno nie ma jednego skutecznego rozwiązania. Pierwsze co przychodzi do głowy to przede wszystkim prewencja. W naszej codziennej skali oznacza to chociażby niekupowanie produktów zawierających mikrogranulki, np. past do zębów, peelingów i CIFa (to najprostsze rozwiązanie). Niektóre kraje już zakazały ich importu i sprzedaży (np. Kanada, USA, Nowa Zelandia, Szwecja), a kolejne mają zamiar to zrobić w niedalekiej przyszłości (także Unia Europejska).

W kwestii ubrań wykonanych ze sztucznych włókien, to jeśli nie musimy, to ich po prostu nie kupujmy. A jeśli już je mamy, to ograniczajmy pranie do minimum i róbmy to jak najkrócej, w niskiej temperaturze a odwirowujmy na niskich obrotach. Pomóc może także stosowanie płynów do prania (zamiast proszków) oraz pranie ubrań z tworzyw sztucznych razem z miękkimi rzeczy (a nie z jeansami). Dlaczego to ważne? Bo przykładowo podczas jednego prania bluzy wykonanej z polaru (czyli przetworzonego PET) do ścieków trafia nawet 250 tysięcy cząstek mikroplastiku!

torba do prania guppyfriend mikroplastik
Nazwa dziwna, ale rozwiązanie chyba skuteczne / Źródło: guppyfriend.langbrett.com

Ciekawym rozwiązaniem może być specjalna torba do prania Guppyfriend wykonana z poliamidu (to też plastik, no cóż). Według producenta potrafi ona wyłapywać mikrowłókna i w ten sposób zapobiegać ich dostawania się do wody. Wynalazek kosztuje około 130 złotych (tutaj go można kupić), więc tragedii nie ma. A czy jest skuteczny? Tego na 100% nie wiem, bo nie posiadam, a na dodatek nie było żadnych przekonujących badań. Można za to trafić na pozytywne recenzje, więc myślę, że w jakimś stopniu torba się sprawdza.

Obiecującym pomysłem są również specjalne filtry do pralek. Niektóre są montowane wewnątrz pralek (tak jak ten model). Inne z kolei zakłada się na odpływie brudnej wody do kanalizacji (tak to wygląda). Cenowo wypadają gorzej niż torba (ok. 140 dolarów), więc miejmy nadzieję, że potanieją i staną się wkrótce standardem.

Mniej plastiku, więcej recyklingu i GOZ

Sami nie poradzimy sobie w walce z mikroplastikiem, nawet jeśli ograniczymy pranie do minimum. Dlatego warto kibicować wszelakim inicjatywom, które na celu mają posprzątanie plastikowego syfu jaki zalega na naszej planecie i w jej oceanach. Im będzie ich więcej i im więcej plastiku wyciągną, tym lepiej dla nas i dla wszelkich organizmów żywych – to oczywiste.

ograniczenie mikroplastiku recykling gospodarka cyrkularna
Tak można walczyć z mikroplastikiem / Źródło: Freshwater Microplastics

Jednak patrząc globalnie najbardziej pomogłoby zmniejszenie konsumpcji plastiku skutkujące zmniejszeniem ilości plastikowych odpadów, które potem niechybnie rozpadałoby się na mniejsze kawałki. Życie zero waste w tym względzie zdecydowanie pomaga, ale potrzebne są przede wszystkim systemowe zmiany wśród producentów (zastępowanie plastiku innymi materiałami) wymuszone chociażby poprzez odpowiednie regulacje prawne (np. zakaz jednorazowych plastików, płatne torby foliowe, a nawet nałożenie dodatkowego podatku).

Zwiększony w skali całego świata poziom recyklingu też jest wskazany (UE już wydała stosowne dyrektywy). Zamiast zanieczyszczać środowisko i zabijać zwierzęta większa część plastikowych śmieci będzie ponownie przetwarzana (np. na ubrania). A najlepiej byłoby jak najszybciej wdrożyć gospodarkę obiegu zamkniętego, która nie dość, że ogranicza powstawanie odpadów (bo odpad to jednocześnie surowiec), to również ma pozytywny wpływ na klimat poprzez zmniejszanie emisji CO2.

Mikroplastik = makroproblem

Mam wrażenie, że świat powoli, bo powoli, ale staje się coraz bardziej świadomy ekologicznie (nawet jeśli część działań jest pewnie pozorowana i podrasowana pod kątem mediów społecznościowych). Ale niewątpliwie temat plastiku jest coraz bardziej medialny. I bardzo dobrze, bo koniecznie trzeba ograniczyć jego ilość w środowisku. Tym bardziej, że stanowi on problem nie tylko w skali marko (zaśmiecone plaże, okaleczone i zabite zwierzęta, zużywanie zasobów i emisje CO2), ale jak mogliście przeczytać także w skali mikro.

plastik na plazy w polsce
Na polskich plażach też znajdziemy pełno plastiku / Źródło: zasoby własne

Walka z mikroplastikiem łatwa nie będzie, to pewne. Ale wiedząc skąd się on bierze i jak trafia do ekosystemów musimy osobiście i systemowo próbować go powstrzymać. Bo jeśli tego nie zrobimy, to plastikowa karma może do nas wrócić. Dosłownie!

 

Źródła: Parlament Europejski, IUCN, Orb Media, Scientific AmericanFreshwater Microplastics, STOP! Micro Waste

The form you have selected does not exist.