Smartfony zabijają naszą planetę

Nie dość, że ją zabijają, to jeszcze robią to szybciej, niż do niedawna myśleliśmy. I tak, naprawdę chodzi o smartfony. Jak to możliwe?

W 2007 roku pecety, monitory, laptopy, serwery i właśnie smartfony odpowiadały za 1% światowej emisji dwutlenku węgla. Prawie 10 lat później ich zasługą jest 3% emisji, a do 2040 roku ten odsetek podskoczy siedmiokrotnie. Smartfony są jednak wyjątkowo szkodliwe w tym przypadku. Dlaczego?

Smartfony zabijają naszą planetę
Smartfony zabijają naszą planetę / Źródło: Unsplash

Z jednej strony mój iPhone pozwala mi zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy, odkąd czytam na nim moje ulubione pisemko, a nie na papierze. To dobrze, bo oszczędzam też drzewa, nie używając papieru. Z drugiej strony z tony nieużywanych iPhone’ów można wycisnąć 0,3 kg złota, 127,5 kg miedzi oraz 0,03 kg platyny. Średnio licząc, wartość metali szlachetnych w typowym telefonie to około 100 dolarów. Tyle tylko że te wszystkie substancje, tak zwane metale ziem rzadkich, są, no cóż, rzadkie i trudno dostępne, a przy tym energochłonne w wydobyciu i przez to zanieczyszczające środowisko (w przypadku smartfonów nawet 95% ich śladu węglowego to właśnie wina owych metali). Obliczono, że wyprodukowanie nowego smartfona zużywa tyle zasobów i emituje tyle zanieczyszczeń, ile używanie go przez 10 lat.

Smartfony zabijają naszą planetę
Smartfony zabijają naszą planetę / Źródło: Unsplash

Inne statystyki przyprawiające o gęsią skórkę – iPhone 6S jest o prawie 60% bardziej szkodliwy dla środowiska niż iPhone 4S. A zatem używanie tego smartfona, który macie, tak długo, jak to możliwe, jest zdecydowanie bardziej ekologiczne niż kupowanie nowego, nawet bardziej energooszczędnego. Tak samo jest z autami – jeśli macie Volkswagena z dieslem, to już pal licho, popełniliście życiowy błąd i macie na sumieniu testy spalin na małpach, ale lepiej już go naprawiajcie i jeźdźcie nim tak długo, jak się da, zamiast kupować Teslę, której baterie pochodzą z szemranego kraju i też w ogromnym stopniu zanieczyszczają środowisko.

Życie on-line nie jest eko

Pamiętajcie też, że każdy post, jaki umieszczacie na Facebooku, każde zdjęcie, jakie wrzucacie na Instagram i każda inna Wasza aktywność w świecie online to dodatkowa emisja CO2, bo wszystko, co robicie online, wymaga pracy serwerów, a te, za przeproszeniem, żrą energię jak nienormalne. Zastanówcie się zatem, zanim kolejny raz odczujecie pokusę, by szerować zdjęcie uroczego kotka. Ach, piszę ten artykuł na laptopie, zatem by ograniczyć mój ślad węglowy, już kończę.

I mi trochę smutno, że mój smartfon jest tak niebezpieczny dla środowiska i że po tym, co wiem, nie czuję moralnego prawa do pożądania nowego telefonu Huawei reklamowego przez obezwładniająco, niemoralnie, szokująco, nieziemsko i transgenderowo atrakcyjną Wonder Woman – Gal Gadot!