Elektryczne skutery można od kilku dni wynajmować w Berlinie. Świetny pomysł!
Elektryczne skutery w Berlinie to pomysł i projekt firmy Gogoro. Skuter jest słodki w swoich krągłościach, ma na pokładzie ekran dotykowy, który potrafi dogadać się ze smartfonem i niezłe osiągi (4,2 s do 50 km/h, maks. 95 km/h, zasięg ponad 100 km/h). No i jest bardzo popularny w Tajlandii.
To właśnie w Tajlandii elektryczne skutery dostępne do krótkoterminowego wynajmu pojawiły się po raz pierwszy. W zeszłym roku zaczęły wyjeżdżać na drogi i choć idea za tym stojąca przypomina Łódzki Rower Publiczny czy Autolib’, to jednak działa nieco inaczej. Otóż w Tajlandii trzeba kupić skuter Gogoro i opłacać abonament miesięczny, by mieć dostęp do stacji z naładowanymi bateriami.
Elektryczne skutery – ciekawie ładowane
Tak, tak, skuterów się nie ładuje z gniazdka, ale podjeżdża na stację i zamienia rozładowaną baterię na nową, w pełni naładowaną. Trwa to kilka sekund. Genialne. I bardzo popularne. W ciągu roku od uruchomienia programu w Tajlandii kupiono ponad 10 tys. skuterów, które przejechały ponad 20 milionów kilometrów, a baterie wymienia się 7 tys. razy dziennie w 225 stacjach. Firma celuje w inne miasta i zapewnia, że rozwija się w tempie jednej stacji z bateriami dziennie. W Berlinie jednak będzie nieco inaczej.
Elektryczne skutery w Berlinie nie będą do kupienia, bo płacimy tylko za ich wynajem (3 euro za pół godziny, 20 euro za cały dzień). No i nie ma ich na żadnej stacji – odpalamy appkę, znajdujemy skuter w okolicy, podchodzimy, wpisujemy kod, z bagażnika wyciągamy kask i w drogę! Nie ma żadnych stacji do ładowania i parkowania, bo elektryczny skuter zostawiamy tam, gdzie nam wygodnie, o ile oczywiście jest to w jednej z objętych programem dzielnic (Mitte, Prenzlauer Berg, Friedrichshain i Kreuzberg.) A co z bateriami?
Obsługa z firmy będzie na bieżąco wymieniała baterie w każdym skuterze, którego baterie będą w minimum 80% rozładowane. Czy to problem? Twórcy uważają, że średnia długość przejażdżki będzie liczyła około 6 km, więc nie ma ryzyka, że znajdziemy nienaładowany skuter. Zresztą jak będzie miał prawie pustą baterię, automatycznie zniknie z listy dostępnych dla klientów i będzie czekał na obsługę z nową baterią, która doda mu energii. A przy okazji zadba o skuter – oczyści, sprawdzi stan techniczny i przygotuje go dla kolejnego wynajmującego.
Elektryczne skutery (i nie tylko) od innych firm
Podoba nam się Berlin. Podobają nam się sklepy bez opakowań i podobają nam się programy polegające na dzieleniu się i używaniu zamiast posiadania (Elon też tak myśli – lepiej używać nie swoje, niż mieć swoje, taki ma plan na najbliższe lata). I podobają nam się te skutery elektryczne. Te z Tajlandii i Berlina bardziej niż ten elektryczny przygotowany przez Mini, który, mimo iż ideowo jest bardzo nowoczesny, to chyba zbyt mocno kładzie nacisk na retro design. No i da się go ładować tylko kablem – to takie oldschoolowe!
Elektryczny rower Smarta (5 godzin ładowania, około 100 km zasięgu) to prawie skuter elektryczny – wygląda futurystycznie, niczym obowiązkowy pojazd w miastach przyszłości, no dobra, na osiedlach przyszłości też by się sprawdził.
Elektryczny rower Smarta można kupić, ale dlaczego do sprzedaży, bezszelestnie, nie wjechał elektryczny skuter Smarta? Jest przepiękny przecież! Może pędzić 45 km/h i między podłączeniem się do gniazdek może przejechać dystans 100 km. No i ma panele słoneczne do ładowania baterii, też fajnie.
Ale i tak ostatnio najbardziej ucieszyła nas elektryczna hulajnoga E-Kick w bagażniku Peugeota 3008. Hulajnoga waży 8,5 kg, ma zasięg 12 km/h i rozpędza się do 35 km/h. Ładowanie w bagażniku zajmuje godzinę. Interesujący pomysł.
Źródła: Gogoro, Facecar, Motorcycle USA, Motocykle.pl, The Verge