Czy Microlino będzie miejskim samochodem przyszłości?

Pewna szwajcarska firma, która akurat nie produkuje czekoladek ani scyzoryków, chce zrewolucjonizować miejski transport za pomocą Microlino. Czy to w ogóle jest samochód? Nie do końca. A czy ma szanse na sukces? 

microlino vs isetta bmw
Isetta vs. Microlino, czyli przeszłość spotyka przyszłość / Źródło: Micro Mobility System AG

Microlino, czyli powtórka z rozrywki

Jeśli wydaje Wam się, że już kiedyś widzieliście podobny pojazd, to macie rację. Microlino jest bowiem wzorowane na modelu Isetta opracowanym przez BMW w połowie XX. wieku. W latach 1955-1962 wyprodukowano ponad 161 tysięcy egzemplarzy tego miejskiego wozidełka. O ile w ubiegłym stuleciu pod maską (a raczej tylną klapą) pracował silnik benzynowy o mocy 12-19,5 KM i zużywający około 5,5 litra/100 km, o tyle wersja z XXI wieku jest bardziej trendy, czyli całkowicie elektryczna (bo w końcu koniec diesla jest nieuchronny).

W okolicach 2008 roku pojawiły się słuchy, że BMW ma zamiar wskrzesić Isettę, lecz na plotkach się skończyło. Za to Wim Ouboter, twórca firmy Micro Mobility Systems, który w latach 90-tych wymyślił Micro Scooter, zobaczył w nowej wersji Isetty sposób na zrewolucjonizowanie transportu miejskiego. Do współpracy zaprosił studentów z Uniwersytetu w Zurichu oraz firmę Designwerk. I w ten sposób powstało Microlino.

Pierwsza wersja powstała w Chinach na potrzeby zeszłorocznych targów motoryzacyjnych w Genewie. Pojazd wzbudził zainteresowanie na tyle duże, że w ciągu tygodnia od prezentacji zebrano więcej niż 500 zamówień, a w sumie od lutego 2016 roku już ponad 1600 osób chce takim pojazdem jeździć. Co by nie mówić, na Teslę Model 3 było jednak nieco więcej chętnych. Ale wróćmy do Microlino.

Microlino to nie samochód

Ten mały, dwuosobowy, elektryczny samochodzik waży jedynie 450 kg i jest homologowany w kategorii L7e. Oznacza to, że nie musi przechodzić testów zderzeniowych jak normalnej wielkości auta i na dodatek do jego prowadzenia wystarczyłoby w Polsce prawo jazdy kategorii B1 (wydawane już dla 14-latków).

microlino miejski samochod przyszłości3
Microlino dobrze się prezentuje w takich kolorach / Źródło: Micro Mobility Systems

Niebiesko-biały czterokołowiec, dzięki 15-kilowatowemu elektrycznemu silnikowi, może osiągnąć maksymalnie 100 km/h (choć w mieście i tak nie jest dozwolona tak szybka jazda). Zasięg wynosi około 100 km, bo na wyposażeniu są baterie o pojemności 11 kWh (oczywiście litowo-jonowe, bo póki co takie baterie najlepiej się sprawdzają w autach na prąd), których pełne ładowanie ma trwać 4 godziny.

Z uwagi na swoje niewielkie rozmiary, aż o 40% mniej części jest potrzebnych do zbudowania Microlino w porównaniu do tradycyjnych aut. Stąd też dość niska cena (zanim przeliczymy ją na złotówki), która ma wynosić mniej więcej 8-12 tysięcy euro. Produkcją seryjną ma zająć się firma Tazzari, która ma doświadczenie w małych elektrycznych autach (na naszym Instagramie zobaczcie o jakie auto chodzi). Pierwsze 500 sztuk Microlino ma wyjechać z fabryki na początku 2018 roku. Czekamy.

Microlino już jeździ

Tymczasem od niedawna po drogach Zurychu porusza się druga, przedprodukcyjna wersja Microlino (choć na tablicy rejestracyjnej jest napisane, że to prototyp #1). I co by nie powiedzieć o samej idei stojącej za powstaniem tego maleńkiego pojazdu, to jest on na swój sposób bardzo uroczy. Poza retro wyglądem, chyba najfajniejszym jego elementem są przednie światła zintegrowane z lusterkami. No i oczywiście napęd elektryczny, który zdecydowanie pasuje do miejskiego auta.

microlino prototyp miejski samochod przyszłości
Wersja testowa Microlino już jeździ / Źródło: insideevs.com

Jak na razie wyposażenie wnętrza jest dość spartańskie. Do dyspozycji poza kierownicą mamy dwa przyciski – jeden do przełączania trybu jazdy (przód/tył), a drugi służy jako włącznik świateł. Jest jeszcze elektroniczny wyświetlacz z prędkościomierzem. W sumie czego więcej potrzeba, żeby przemieścić się z punktu A do punktu B?

Twórca Microlino (jeżdżący na co dzień elektrycznym Fiskerem Karma) zapewnia jednak, że aż tak spartańsko nie będzie. W planach jest bardzo ładna deska rozdzielcza oraz całkiem eleganckie wykończenie. Zapowiada się, że może to być kolejna miejska moda (jak na przykład skutery Vespa, albo holenderskie rowery). Nam jednak po głowie chodzi jedno dość zasadnicze pytanie…

Czy Microlino ma sens?

Wim Ouboter, zachwalając swój pojazd, powołuje się na statystyki, że po mieście w jednym aucie jeździ średnio 1,2 człowieka. W sumie wystarczy się rozejrzeć i faktycznie, w większości aut widać tylko kierowcę. Do tego jeszcze średni dystans, jaki codziennie pokonujemy w mieście, to mniej niż 35 kilometrów ze średnią prędkością dużo poniżej 50 km/h (sami wiecie – korki, światła, remonty, itd.). Stąd też pomysł na Microlino, który będzie się nadawał na 95% naszych miejskich podróży.

microlino miejski samochod przyszłości
Czy jest przyszłość dla Microlino? / Źródło: Micro Mobility Systems

Ale może zamiast kupować mikro auto, które niewątpliwie wygląda uroczo, dizajnersko i nieco oldschoolowo, a na dodatek nie emituje spalin (przez co na pewno do powstawania smogu się nie przyczyni), lepiej zacząć na większą skalę korzystać z komunikacji miejskiej? W końcu to jeden z elementów zrównoważonego transportu. Dobrze byłoby się też przesiąść na rower. Miasta w Polsce mogą pochwalić się przecież coraz lepszą infrastrukturą rowerową, co potwierdza ostatni ranking. W wielu miastach można korzystać też z rowerów miejskich, więc to jest chyba bardziej słuszna koncepcja.

Według nas Microlino wcale nie zrewolucjonizuje podróży miejskich, bo, co by nie mówić, to nadal samochód (wprawdzie malutki, bo zajmujący 1/3 miejsca parkingowego, ale samochód). Wolimy raczej jechać tramwajem albo rowerem i chyba raczej tak powinna wyglądać przyszłość miejskiego transportu. Zgadzacie się z nami?

 

Źródła: Micro Mobility Systems, Wired, *faircompanies, Treehugger