Światowa Organizacja Zdrowia oszacowała na 1,6 biliona dolarów koszty przedwczesnych zgonów i chorób, które powoduje nadmierne zanieczyszczenie powietrza w krajach Unii Europejskiej. W samej Polsce z tego powodu może umierać około 45 tys. ludzi rocznie, a koszty zdrowotne to ponad 100 miliardów dolarów! Czy faktycznie powietrze jest aż tak zanieczyszczone?
Całe szczęście obecny sezon grzewczy powoli dobiega końca, bo będziemy mogli zaczerpnąć nieco czystszego powietrza. Sami pewnie wyczuwacie, że w niektórych miejscach (zwłaszcza na wsiach czy na osiedlach domów jednorodzinnych) w czasie zimy ciężko jest normalnie oddychać z powodu, co tu dużo mówić, smrodu. Ludzie, którzy ogrzewają swoje domy kotłami na paliwo stałe bardzo często palą czym popadnie – najgorszym i najtańszym miałem węglowym, plastikami, starymi meblami, ulotkami, generalnie wszystkim co da się spalić. Co wobec tego wpływa na zanieczyszczenie powietrza i powstawanie smogu?
Cząstki stałe duże i małe
Spalanie paliw wiąże się nie tylko z emisją CO2, ale także z powstawaniem różnych innych substancji. Gdy mamy do czynienia ze spalaniem niecałkowitym przy niedoborze tlenu powstają groźne dla zdrowia cząstki stałe oznaczane jako PM (z ang. Particulate Matter). To cząstki o zróżnicowanych kształtach i wymiarach, które składają się głównie z sadzy i popiołów, na których to dochodzi do adsorpcji różnych produktów spalania, np. węglowodorów.
Generalnie trudno jest zdefiniować cząstki stałe, ponieważ nie mają jednoznacznych właściwości fizykochemicznych, mają różne kształty i wielkości, są mieszaninami różnorodnych związków chemicznych. Wskaźniki określające zanieczyszczenie powietrza stosowane w pomiarach środowiskowych to PM10 i PM2,5. PM10 to frakcja pyłu o średnicy ziaren do 10 mikrometrów. Natomiast PM2,5 to pył zawieszony o średnicy nie większej niż 2,5 μm. Jak wygląda sytuacja z emisją tych zanieczyszczeń w Europie?
Sami widzicie, że nie jest dobrze przede wszystkim w naszym kraju. Europejska norma dla PM10 to 50 μg/m3 dziennie. W większości polskich miast wartość ta jest przekroczona i to sporo. W przypadku pyłów PM2,5 również nie jest dobrze, choć średnioroczna norma dla całego kraju (25 μg/m3) nie została przekroczona, to jednak są miasta, w których stężenie tych najgroźniejszych zanieczyszczeń jest powyżej normy. Minimalny progres jest, bo według danych GIOŚ narażenie na pył PM2,5 spada rok do roku – w 2010 roku było to 28 μg/m3, a w 2014 roku już 24 μg/m3. Szkopuł w tym, że WHO uważa za maksymalne stężenie PM2,5 w powietrzu poziom 10 μg/m3 jako graniczny powyżej którego wzrasta śmiertelność na raka płuc przy długotrwałym narażeniu. A dużo wyższe stężenia są niestety normą w naszych miastach.
Polska liderem, ale niechlubnym
Niestety nie tylko cząstki stałe fruwają sobie w polskim powietrzu w zbyt dużej ilości. Nazwa benzo(a)piren (w skrócie BaP) powinna wam się obić o uszy. A jeśli nie, to pokrótce opis tej substancji wygląda tak – silnie rakotwórczy wielopierścieniowy węglowodór aromatyczny (dla chętnych wzór chemiczny – C20H12) będący produktem spalania węgla, tworzyw sztucznych, ropy, benzyny, ale także (wydawałoby się ekologicznego) drewna. Występuje w dymie papierosowym, jak również w dymie wędzarniczym.
Po przeczytaniu tego opisu wolelibyście unikać kontaktu z BaP. Mamy jednak dla was złą wiadomość. Polska jest niechlubnym numerem 1 jeśli chodzi o zanieczyszczenie powietrza tą rakotwórczą substancją. Co gorsza, macie nikłe szanse, że unikniecie z nią kontaktu bowiem jej stężenie w powietrzu polskich miast (a na wsiach bywa jeszcze gorzej) znacznie przekracza akceptowalne poziomy, a sam BaP bardzo lubi przyczepiać się do cząstek stałych, których w powietrzu mamy niestety pod dostatkiem.
Na podstawie danych Państwowego Monitoringu Środowiska działacze Polskiego Alarmu Smogowego sporządzili grafikę pokazującą 15 miast, w których stwierdzono największe stężenia BaP. Jako ciekawostkę należy podać informację, że tylko jedno miasto w Polsce spełnia normę średniorocznego poziomu w wysokości 1 ng/m3 – tym miastem jest Słupsk.
Diesel nas zatruwa
Gdy w 1893 roku Rudolf Diesel skonstruował pierwszy silnik wysokoprężny (wówczas zasilany olejem arachidowym) nie spodziewał się, że jego wynalazek zdobędzie aż taką popularność. Nie spodziewał się również, że na początku XXI wieku będzie głównym źródłem zanieczyszczeń w postaci tlenków azotu oraz pyłów zawieszonych w naszych miastach.
Według raportu OECD w 2009 roku w Londynie 91% emisji PM2,5 i aż 95% emisji NO2 z rur wydechowych pochodziło właśnie z pojazdów z silnikami diesla. Można założyć, że u nas jest bardzo podobnie jeśli nie gorzej, bo przecież spora grupa właścicieli diesli wycina filtry cząstek stałych, aby uniknąć problemów i kosztów związanych z jego eksploatacją. To, że przyczyniają się do powstawania smogu, a przy tym zatruwają ludzi i środowisko się dla nich nie liczy. Może gdyby zobaczyli dane dotyczące liczby zgonów, których przyczyną jest emisja zanieczyszczeń przez sektor transportu zastanowiliby się nad wycinaniem DPFów. Chociaż szczerze wątpimy.
Dobrze byłoby zatem w szybkim tempie zrezygnować z kopcąco-trujących silników diesla na rzecz bardziej ekologicznych napędów. Obecnie mamy w czym wybierać, bo auta elektryczne są oferowane praktycznie przez wszystkie światowe koncerny motoryzacyjne, a także mniejszych (ale ambitnych) producentów takich jak Tesla.
W kwestii komunikacji miejskiej, to również jest spore pole do popisu i poprawy, bo przecież miasta nie muszą kupować tylko nowych autobusów z silnikami diesla (nawet spełniających normę Euro 6). Mogą zdecydować się chociażby na biogazowe autobusy albo wysłać na trasy elektryczne i hybrydowe autobusy. Mieszkańcy byliby przeszczęśliwi, gdyby dzięki temu poprawił się stan powietrza w miastach.
Gdzie nie jeździć na ferie zimowe?
Jeśli wydaje wam się, że spędzając w górach ferie zimowe nawdychacie się świeżego powietrza, to jesteście w błędzie (chyba, że jesteście miłośnikami chodzenia po górach w śniegu). Spalanie węgla to podstawowy sposób na ogrzanie domów i pensjonatów w górach. Stąd prosta droga do smogu zalegającego w kotlinach w jakich bardzo często zlokalizowane są mniejsze lub większe ośrodki turystyczne.
Fundacja ClientEarth przeanalizowała dane ze stacji pomiarowych i sporządziła listę tych miejscowości, w których ze względu na zanieczyszczenie powietrza nie powinno się pobierać opłaty miejscowych albo nie powinno się ich nazywać uzdrowiskami. W jakich popularnych turystycznie miejscach przekroczone są dopuszczalne stężenia PM10, PM2,5 albo BaP? Na przykład: Lądek Zdrój, Kudowa Zdrój, Polanica Zdrój, Ciechocinek, Krynica Zdrój, Muszyna, Rabka Zdrój, Świnoujście, Zakopane, Karpacz, Szklarska Poręba, Cisna. Sprawdźcie dokładnie zanim zamówicie kolejny nocleg.
Zanieczyszczenie powietrza w niedalekiej przyszłości
Powietrze jest bardzo ważnym elementem naszego życia, więc powinniśmy szczególnie o nie dbać. Niestety w Polsce ważniejszy od zdrowia ludzkiego jest tani węgiel, który spalają ludzie w swoich kotłach. Ważniejsze jest również spalanie domowych śmieci, bo przecież segregacja odpadów to jakiś wymysł, który tylko podnosi koszty ogrzewania (a tak przynajmniej nic się nie zmarnuje). Taki tok rozumowania nadal dominuje.
Na razie nie zmieni tego ostatnia październikowa nowelizacja ustawy Prawo Ochrony Środowiska (nazwana ustawą antysmogową , choć zmienił się jeden artykuł w POŚ). Wprawdzie samorządy dostały narzędzie, dzięki któremu będą mogły decydować jakimi paliwami można palić w mieście, to sporo czasu musi upłynąć, żebyśmy zobaczyli i poczuli pozytywne efekty w otaczającym nas powietrzu.
Całe szczęście niektóre miasta (np. Wrocław) już walczą z problemem niskiej emisji wspierając swoich mieszkańców przy wymianie nieekologicznych źródeł ciepła na nowoczesne źródła (gaz, ciepło sieciowe). Również Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ma w swoim portfolio program Kawka, który dofinansowuje przejście na czystsze paliwa. W dniach, w których przekroczone są dopuszczalne parametry powietrza w Krakowie funkcjonuje darmowa komunikacja miejska dla kierowców.
Dysponujemy więc odpowiednimi narzędziami, aby ograniczać zanieczyszczenie powietrza i walczyć ze smogiem (np. zrównoważony transport). Mamy obowiązujące prawo. Mamy odpowiednie technologie. Możemy korzystać z doświadczeń innych miast, które borykały się lub nadal borykają się ze smogiem. Pytanie tylko czy będziemy potrafili z tych wszystkich możliwości skorzystać i czy będziemy w tym konsekwentni. Międzynarodowy zespół naukowców przeprowadził symulacje jakości powietrza na rok 2030. Wygląda na to, że powinno być trochę lepiej. Ale czy tak będzie?
Źródła: EEA – Air quality in Europe 2015, WHO Economic cost of the health impact of air pollution in Europe, WHO Economic cost of deaths from air pollution, The Washington Post, OECD The cost of air pollution – Health impacts of road transport , G. Kiesewetter i in. – Modelling street level PM10 concentrations across Europe, Nafta-Gaz 2014 (nr 11, s. 817-824),Polski Alarm Smogowy, Client Earth, GIOŚ Raport 2014