Od kiedy smog stał się tematem medialnym, równocześnie stał się całkiem niezłym biznesem. Antysmogowe oczyszczacze, maseczki, filtry czy nawet tabletki obiecują ochronę przed zanieczyszczeniami. Świetnie, tyle tylko czy nie są to jedynie marketingowe zagrywki? Sprawdzamy!
Smog jest niewątpliwie poważnym tematem. Zajmowaliśmy się nim już kilka razy na łamach naszego bloga. Możecie przeczytać, że zanieczyszczenie powietrza to śmiertelny problem oraz o tym, że smog w Polsce to realne zagrożenie. I jeszcze o tym, że smog odkłada się w mózgu, co przyprawiło nas o bóle głowy!
W telegraficznym skrócie przypomnimy, że przez zanieczyszczone powietrze przedwcześnie umiera w Polsce około 48 tysięcy ludzi (czyli tyle, ile mieszka na przykład w podwarszawskim Piasecznie). Ba, Polska jest w Europie niechlubnym liderem i czerwoną wyspą pod względem jakości powietrza. Główne źródła zanieczyszczeń to niska emisja, a więc spalanie paliw stałych (węgla, drewna, śmieci) oraz emisje z transportu. Sytuację dobrze obrazuje grafika poniżej (kliknijcie, żeby zobaczyć szczegóły).
Smog, de facto, jest sprawą wtórną, bo gdyby nie cały zestaw zanieczyszczeń krążących w powietrzu (pyłów, tlenków azotu, benzo(a)pirenu i innych nieciekawych związków), problemu by nie było. Jak zatem “walczą ze smogiem” antysmogowe wynalazki, których teraz pełno w reklamach? Przekonajmy się!
Antysmogowe maseczki
Na ulicach można coraz częściej spotkać osoby noszące specjalne maseczki antysmogowe. Zazwyczaj wybierają je ci, którzy uprawiają na powietrzu sport albo korzystają z roweru jako środka transportu. Na czym polega działanie takich maseczek? Maseczka powoduje, że wdychane powietrze, zanim dotrze do naszych płuc, jest oczyszczane na filtrze HEPA z węglem aktywnym. A czy spełnia swoją funkcję?
UOKiK do spółki z Inspekcją Handlową zbadali ostatnio półmaski filtrujące, zwane przez sprzedawców “antysmogowymi”. Wyniki nie są optymistyczne, bo skuteczność działania 2 z 10 przebadanych masek została zakwestionowana (całkowity przeciek wewnętrzny nie brzmi dobrze), a jeden model przepuszczał do środka mgłę oleju parafinowego (też kiepsko). W trzech innych przypadkach maski nie posiadały wymaganej prawem instrukcji obsługi. Na stronie UOKiK możecie się zapoznać z wynikami badań.
Jeśli chcecie kupić porządną maskę, która ograniczy dopływ zanieczyszczonego powietrza do górnych dróg oddechowych, to zwróćcie uwagę na klasę ochrony filtra (wybierajcie FFP3) oraz wybierzcie tę wielokrotnego użytku (oznaczenie R). Równie istotną kwestią jest właściwe dopasowanie maski do twarzy, więc najlepiej byłoby przymierzyć jakieś modele w sklepie. Dbajcie też o odpowiednio częstą wymianę filtrów. My osobiście nie korzystamy z masek (przymierzaliśmy, trochę ciężej się oddycha). Znamy jednak Asię z bloga Organiczni, która testowała maski i je chwali.
Jaki jest zatem nasz werdykt? Antysmogowe maseczki chronią przed smogiem, ale tylko wtedy, gdy są wysokiej jakości, dobrze przylegają do twarzy i mają regularnie wymieniane filtry.
Antysmogowe filtry do nosa
Jak je zobaczyliśmy w internecie, to się zaczęliśmy zastanawiać, jak to działa. Trzeba do swojego nosa wsadzić dwie niby-zatyczki, tyle tylko że wyposażone w filtr, który ma wychwytywać zanieczyszczenia. Idea może słuszna, ale każdy ma inny nos, a producenci mają ograniczoną paletę rozmiarów. Stąd problematyczne może być skuteczne blokowanie i filtrowanie powietrza.
Co zatem myślimy? W środku nosa raczej nie sprawdzicie, czy antysmogowy filtr dobrze przylega. Darujcie sobie jego zakup (ok. 90 zł) i lepiej rozważcie zakup antysmogowej maseczki (ok. 150 zł).
Antysmogowe tabletki
O tym pomyśle piszemy jedynie w kontekście humorystycznym, bo branie tego na poważnie jest, co by nie mówić, bardzo niepoważne. Producent suplementu diety (po tym terminie już powinniście wiedzieć, że to ściema) obiecuje, że “SMOG STOP to skuteczna neutralizacja skutków wdychania zanieczyszczonego powietrza: smogu, dymu, spalin, pyłów”. Jeśli ktoś wierzy w takie cuda, to powodzenia, bo lekarze nie zostawiają na tym suplemencie diety suchej nitki. Takie tabletki to zdecydowanie antysmogowy kit!
Czy w domu jest smog?
Czas przejść do urządzeń, które do działania wymagają energii elektrycznej. Czy na antysmogowe efekty można liczyć dzięki użytkowaniu oczyszczacza powietrza? Zacznijmy od tego, że wewnątrz naszych mieszkań nie ma smogu (Philips w reklamach chce nas przekonać, że jednak jest). W waszym dużym pokoju może być co najwyżej zanieczyszczone powietrze i to niekoniecznie czynnikami zewnętrznymi.
Pracownicy z Wydziału Fizyki i Informatyki Stosowanej AGH przeprowadzili stosowne badania, a ich wyniki opublikowali w październiku 2017 roku. Oto fragment z podsumowania:
Na podstawie przeprowadzonych pomiarów stwierdzić można, że stężenia pyłu zawieszonego wewnątrz budynków pochodzące z przedostawania się pyłu z zewnątrz są średnio o 50% niższe aniżeli stężenia na zewnątrz. Wartość redukcji stężeń zależy bardzo silnie od kondycji budynku oraz rodzaju wentylacji.
Czyli im macie szczelniejsze okna albo dodatkowo wentylację mechaniczną, tym mniej szkodliwych substancji trafi do Waszych domów. Ale co zrobić w przypadku, gdy normy stężenia zanieczyszczeń są przekroczone tyle razy, że wewnątrz pomieszczeń też można się spodziewać przekroczenia norm?
Domowe oczyszczacze powietrza
Można zastosować oczyszczacze powietrza, które produkują już chyba wszyscy i sprzedają chyba wszędzie. Zasada działania jest banalnie prosta i można w skrócie powiedzieć, że oczyszczacz to taki stacjonarny odkurzacz. Z jednej strony zasysa powietrze, oczyszcza je na różnych filtrach (producenci chwalą się blisko 100% skutecznością wyłapywania mikrocząstek) i wypuszcza z drugiej strony. Jednak o wydajności decyduje parametr CADR (Clean Air Delivery Rate), który określa, ile powietrza oczyszczacz jest w stanie przefiltrować. Im większe pomieszczenie (w sensie kubatury), tym większą wydajność powinno mieć urządzenie. SmogLab opisał dokładnie, na jakie parametry zwrócić uwagę przy zakupie oczyszczacza, więc możecie sprawdzić, co i jak.
Czy takie urządzenia działają? Sądząc po opiniach blogerów, którzy dostali takie urządzenia do testów, to tak. Wolelibyśmy jednak zobaczyć rzetelne badanie, np. UOKiK, a nie teksty sponsorowane. W naszej opinii, gdy mieszkacie w miejscach, gdzie stężenie zanieczyszczeń wielokrotnie przekracza normy, nie zaszkodzi go użyć. Oczyszczacze powietrza mają standardowo montowane czujniki jakości powietrza, więc będziecie wiedzieć, czym oddychacie. Na pewno oczyszczacze przydadzą się alergikom, bo usuwają też kurz, roztocza i pozostałości domowych sierściuchów. W naszej opinii oczyszczacze powietrza to hit, ale głównie marketingowy, bo antysmogowych właściwości i tak brak.
Oczyszczacze powietrza w wersji mini i maxi
A co myśleć o przenośnym oczyszczaczu powietrza, który można przyczepić do wózka dziecięcego, by zapewnić swej latorośli krystalicznie czyste powietrze? Idea jest niby słuszna, ale gdy sprawdziliśmy jego wydajność (8 litrów na sekundę) i wzięliśmy pod uwagę wielkość urządzenia (mniej więcej butelki 0,3 litra), czas pracy na baterii (do 8 godz.), to wyszło na to, że to jakieś ultrakosmiczna technologia. Niestety i jak zwykle, nie ma żadnych rzetelnych testów, tylko teksty sponsorowane u blogerów lubiących gadżety (nie podamy żadnych linków). Stąd nasza diagnoza – takie przenośne urządzenie to prędzej kit niż hit.
Podobny oczyszczacz, tylko w dużej skali, działa w Krakowie. Bank ING zafundował, chyba w ramach wybielania wizerunku po finansowaniu inwestycji węglowych, w centrum miasta 7-metrową Smog Free Tower (a w Łodzi na przykład zamontowali stacje ładowania do aut elektrycznych przy niektórych swoich placówkach). Urządzenie wymyślone w Holandii ma filtrować 30 tys. m3 powietrza na godzinę. W okolicy tej wieży powietrze na pewno się poprawi, ale w skali miasta efekt jej działania będzie raczej zerowy, więc dla nas to antysmogowy kit i marketingowy hit. Zamiast wydawać 10 milionów na taki wielgachny gadżet, lepiej byłoby przeznaczyć środki na coś, co ma dużo większy sens.
Prawdziwie antysmogowe rozwiązania
Zacznijmy od tego, że wszystkie przedstawione powyżej maseczki, filtry i oczyszczacze nie rozwiązują w żaden sposób problemu smogu. Nazywanie więc ich antysmogowymi to czysty marketing. Żeby na dobre rozwiązać kwestię tragicznej jakości powietrza w Polsce, musiałyby zostać wprowadzone radykalne sposoby. Jakie?
Antysmogowe drony
Ten pomysł nam się bardzo spodobał. Dlaczego? Bo skupia się na źródłach smogu i na karaniu osób, które trują swoich sąsiadów i całą okolicę, spalając najgorszej jakości paliwa stałe (muły węglowe, stare meble, plastikowe butelki, pieluchy i inne śmieci). Niestety, edukacja społeczeństwa jest długim, żmudnym i na razie nieskutecznym procesem. W tym przypadku konieczne są wzmożone kontrole odpowiednich służb, tak aby nieuchronność kary za zatruwanie środowiska stała się realną groźbą.
W Katowicach prowadzono testy drona wyposażonego w aparaturę na bieżąco analizującą skład chemiczny dymu wydobywającego się z kominów. Już w pierwszej godzinie pracy wystawiony został 500 złotowy mandat za spalanie odpadów. Stąd nadzieja, że kolejne miasta będą wyposażać służby w takie antysmogowe drony, żeby dużo skuteczniej i szybciej walczyć z problemem niskiej emisji na swoim terenie.
Zakaz palenia węglem i drewnem
Rząd, który wprowadza ograniczenia (spalania węgla) i zabiera nam nieco wolności (zmuszając do zakupu nowoczesnych kotłów) to, jakby nie patrzeć, rząd odpowiedzialny. Nie jesteśmy za tym, żeby po prostu zakazać spalania węgla czy drewna (spalanie odpadów jest i tak zabronione!), jednak za zakazem musi iść cały pakiet pomocowy. Począwszy od dofinansowania wymiany źródeł ciepła (na gazowe albo ciepło sieciowe), przez wsparcie termomodernizacji budynków, na dopłatach do ogrzewania kończąc. Na szczęście pojawiają się takie programy, ale ich zasięg jest nadal zbyt mały. Może program „Czyste Powietrze” coś pomoże.
Wprawdzie zakazano sprzedaży kotłów najgorszej klasy (choć niektórzy producenci już kombinują, jak to obejść), ale nadal nie wprowadzono (choć rząd obiecał to rok temu) norm jakości węgla. W sumie nie wiadomo, czy i kiedy te normy będą, bo przecież zgodnie z polityką energetyczną naszego kraju węgiel jest dobrem narodowym i jest zawsze najwyższej jakości. My jesteśmy radykalni i nas takie półśrodki nie zadowalają. Życzylibyśmy sobie i wszystkim, żeby nie można było spalać węgla i drewna poza instalacjami do tego przeznaczonymi (czytaj: w elektrowniach i elektrociepłowniach). Wyjdzie nam to na zdrowie, tak jak chociażby mieszkańcom ponad 20 miast w Irlandii, gdzie takie zakazy obowiązują.
Zakaz wjazdu aut do miast
Przykłady z Zachodu pokazują, że jest to skuteczne rozwiązanie i kolejne miasta będą tworzyć strefy czystego powietrza, a nawet całkowicie zakażą wjazdu trującym dieslom. W najbliższym nam Berlinie, dzięki takim strefom i ograniczeniom, liczba dni, w których przekraczane są normy spadła o 25%. Ale zapytacie: co w zamian?
Oczywiście niezmiennie stawiamy na rowery miejskie, komunikację zbiorową i system elektrycznych skuterów miejskich (działa m.in. w Berlinie). Rower nie truje i sprawia, że jesteśmy bardziej fit, a jeżdżąc tramwajami i autobusami, znacząco zmniejszamy ilość samochodów i spalin na ulicach. Do kompletu władze miast powinny wprowadzać usprawnienia w postaci buspasów, wydzielonych torowisk i priorytetów przejazdu przez skrzyżowania. Nie zaszkodzi też oczywiście wymiana starego taboru na bardziej ekologiczny (najlepiej elektryczne Solarisy). Polscy kierowcy muszą w końcu zrozumieć, że miasta nie są tylko dla nich.
Czas na prawdziwie antysmogowe działania!
Można wmawiać ludziom, że problem smogu jest teoretyczny (panie Radziwiłł, pamiętamy!). Można chodzić po mieście z maseczką albo liczyć na oczyszczacz powietrza. Są to jednak tylko sposoby na ograniczenie wpływu skutków spalania węgla i drewna oraz emisji spalin. W żaden sposób nie likwidują one przyczyn powstawania smogu, a na tym tak naprawdę powinny się skupić działania naprawcze.
Czy nasze władze chcą czekać na powtórkę z historii, jaka wydarzyła się w Londynie w 1952 roku, gdy w ciągu kilku tygodni z powodu smogu zmarło 12 tysięcy ludzi? Jeśli na poważnie chcemy zlikwidować problem smogu, to czas wprowadzić drastyczne rozwiązania już teraz, bo uchwały antysmogowe zaczną działać dopiero za kilka lat. Zgadzacie się z naszymi postulatami czy może uważacie, że są zbyt radykalne?
Źródła: UOKiK, Polski Alarm Smogowy, Studio Roosegaarde, mojeKatowice.pl