Mimo obezwładniającej, niesmacznej, nieeleganckiej i nienowoczesnej postawy naszego rządu wobec zeroemisyjnych źródeł energii, elektrowni węglowych, smogu, wiatraków i autentycznie dobrych, proekologicznych zmian, w zeszłym tygodniu coś się ruszyło w dobrym kierunku. Naprawdę. Bez ironii.
Nie ukrywam, że niektóre elementy dobrej zmiany przyprawiają mnie o ciarki. Od pewnego czasu lektura Gazety Wyborczej (teraz już na telefonie, a nie na papierze) wywoływała we mnie negatywne uczucia, wręcz lęk. W zeszłym tygodniu jednak nie mogłem uwierzyć w nawałnicę dobrych informacji. Najwyraźniej dobra zmiana przyszła. I naprawdę nie ma w tym stwierdzeniu żartu, mrugnięcia okiem, ironii i zgryźliwości!
Dobra zmiana numer 1 – koniec elektrowni węglowych
W trakcie forum ekonomicznego w Krynicy minister energii Krzysztof Tchórzewski powiedział, że elektrownia w Ostrołęce będzie ostatnią, nową elektrownią węglową. Dlaczego?
Po pierwsze, za każdą wypuszczoną do atmosfery tonę CO2 emitowanego ze spalania węgla w elektrowniach trzeba płacić dziś, a jutro jeszcze więcej (od 2030 roku nawet 30 euro, czyli pięć razy więcej niż obecnie). Zatem węgiel jest nieopłacalny dla kraju i dla naszych kieszeni.
Po drugie, polskie złoża węgla brunatnego skończą się za 20 lat, a kamiennego za 30 lat. Zatem do nowych elektrowni nie byłoby co wrzucać – alternatywa w postaci importu radzieckiego węgla jest mało atrakcyjna. Ja wiem, że ZSRR już nie istnieje w swojej radzieckości, ale Rosja jest tak nienowoczesna i radziecka w swojej radzieckości, że określenie tego, co pochodzi z Rosji, mianem rosyjskiego jest zbyt daleko idącą uprzejmością semantyczną dla tego kraju, stąd użycie przymiotnika “radziecki” – dziękuję za zrozumienie.
Po trzecie, budowa nowych elektrowni węglowych wymaga kredytów od banków i instytucji finansowych z zagranicy, a te odmawiają finansowania czegokolwiek, co nawet może się kojarzyć z węglem. Możemy zatem uznać, że Polska zaczyna odwrót od węgla? Chyba tak. Nadzieja jakby jest.
Dobra zmiana numer 2 – mniej torebek foliowych
Od 1 stycznia 2018 roku będziemy płacić za KAŻDĄ foliówkę w sklepie – na początek 20 gr, potem maksymalnie złotówkę (więcej w temacie). Pieniądze z tej opłaty zasilą wprawdzie budżet państwa, ale według obietnic te pieniądze mają być przeznaczone m.in. na wymianę pieców, dzięki czemu jest szansa na ograniczenie smogu. Zobaczymy, jak to wszystko się potoczy. Ale to też jest dobra zmiana!
Taka opłata to swego rodzaju inżynieria społeczna – na początku pewnie ludzie się oburzą, że muszą płacić za coś, co jeszcze tydzień temu było za darmo, ale z pewnością się przyzwyczają i zaczną używać materiałowych toreb. A to wyjdzie na zdrowie środowisku i pozwoli ograniczyć ilość śmieci i przybliży nas do życia zero waste. Trzymamy kciuki i jesteśmy pełni nadziei!
Dobra zmiana numer 3 – wymiana pieców, docieplenie budynków i dobry węgiel
Standardy dla efektywnych, czystych kotłów wchodzą w życie 1 października (to dobrze!), natomiast projekt przepisów o normach jakości paliw zostanie poddany głosowaniu w październiku. W skrócie jest tak, że pieniądze za foliówki zostaną przeznaczone na dopłaty do wymiany pieców dla najuboższych i dla tych ze szczególnie zanieczyszczonych obszarów. Kolejny krok to dodatkowe środki na dofinansowanie dociepleń budynków (co pozwoli ograniczyć koszty ogrzewania – też dobrze!). Ale na tym nie koniec!
Od 1 października firmy nie mogą produkować najgorszej klasy kotłów, a od lipca przyszłego roku będą one w Polsce nielegalne. Smakowity news! Tym bardziej że pojawił się kilkanaście dni po tym, jak rząd zapowiedział wprowadzenie świadectw jakości węgla, dzięki czemu jest szansa, że znacznie ograniczymy (może nawet wyeliminujemy?) z obrotu odpady węglowe i najgorszej jakości paliwa, które trują Polskę. Ba, urzędnicy dostaną prawie 7 milionów ekstra na aktywną kontrolę składów węgla, by nie można było omijać przepisów. OMG! To świetnie, bo smog nas zabija i odkłada nam się w mózgach, więc im mniej smogu, tym lepiej.
Dobra zmiana numer 4 i nasza eko-scytacja
Ba, rząd w swoim ekologicznym oświeceniu idzie dalej i rozważa wprowadzenie kaucji na butelki i puszki, bez okazywania paragonów i z możliwością zwrotu w automatach – czytałem o tym i nie mogłem uwierzyć! To też jest dobra zmiana i też trzymamy kciuki, by przepisy weszły w życie i zmieniły nasze życie na lepsze.
Jakby nie patrzeć, mamy ekologiczny orgazm i duchową eko-scytację na te wszystkie dobre zmiany! 🙂
Źródła: wyborcza.pl, Portal Komunalny, SmogLab