Transport drogowy staje się bardziej ekologiczny. Kolejne ciężarówki zwalniają tempa na ul. Paliw Kopalnych i skręcają w ul. Ekologicznych Źródeł Napędu. Przykłady?
Ostatnio pisaliśmy, że elektryczna ciężarówka Mercedesa nie ma sensu. Dlaczego? Między innymi dlatego, że jej zasięg jest na tyle mały, że Urban eTruck nie będzie śmigał między miastami, tak jak wodorowa ciężarówka czy chociaż ciężarówka udająca tramwaj. To oznacza, że elektryczna ciężarówka ma jeździć tylko po mieście – i to jest bez sensu. Dlaczego?
Jeśli pogadacie z logistykami, to powiedzą wam, że najwięcej kosztów generuje tzw. ostatni kilometr w procesie dotarcia do celu. To jest też najbardziej męczące i czasochłonne – pogadajcie przy okazji z kurierami. Czyli tak – paczka leci samolotem lub płynie statkiem z drugiego końca świata, potem z lotniska/portu jedzie ciężarówką do centrum dystrybucyjnego, a potem przejmuje ją kurier. I może lepiej by było, by jej dostarczeniem zajął się kurier (w niewielkim dostawczaku na prąd) albo dron, taki jak ten? Najwyraźniej nie, bo elektrycznych ciężarówek będzie coraz więcej, podobnie jak wodorowych. Właściwie oba rodzaje już transportują to i owo.
Wodorowa ciężarówka
Zanim Elon Musk pokaże i wprowadzi do sprzedaży swoją elektryczną ciężarówkę, którą zapowiada od dłuższego czasu, na drogach najprawdopodobniej zacznie śmigać wodorowa Nikola. To wciąż jednak pieśń przyszłości i spóźniona innowacja, bo wodorowa ciężarówka dziś zaczyna jeździć w Los Angeles. Ciężarówka jest produkcji Toyoty i wozi towary w okolicy portu Los Angeles, to znaczy z portu do pobliskiej stacji kolejowej i magazynów. Dziennie pokonuje około 300 km i może przewieźć ponad 32 tony ładunku, a że z rury wydechowej cieknie jej tylko woda, bo tak działają auta na wodór, to przejechane przez nią kilometry nie będą tak uciążliwe akustycznie (auto jest bezszelestne) i szkodliwe środowiskowo jak kilometry ciężarówek wyposażonych w diesla. Świetnie!
E-Wywrotka
E-Wywrotka, czyli E-Dumper, to z kolei największy elektryczny samochód świata. Zaczyna życie jako Komatsu HD605-7 z ponad 700-konnym dieslem, ale dzięki samozaparciu producenta cementu Ciments Vigier i szwajcarskich naukowców została zamieniona na elektryczną ciężarówkę. I to największą na świecie! Jej baterie dają z siebie 700 kWh (siedmiokrotnie więcej niż w najmocniejszej Tesli) i ważą 4,5 tony. To wystarczy, by ciężarówka wjechała na górę pusta, bo jak będzie zjeżdżała wyładowana, to dzięki odzyskowi energii w czasie hamowania wytworzy sama sobie tyle energii, że za chwilę znowu wjedzie na górę po ładunek. Czyli będzie się sama ładowała tym, że przewozi towary. Perpetum mobile, ha!
Ekologiczne ciężarówki
Volkswagen zarządza kilkoma firmami produkującymi ciężarówki, m.in. Scanią i MAN-em. I świetnie, tym bardziej że ostatnio w Hamburgu, gdzie jest przepiękna filharmonia, wszystkie firmy ciężarówkowego konglomeratu VW pokazały coś, co ma znamiona ekologiczności, ale nie pokazujemy ich, bo wyglądają jak zwykłe cieżarówki, a zamiast tego nacieszcie duszę Filharmonią. I tak w Hamburgu można było zobaczyć hybrydową Scanię będącą w połowie tramwajem (tak to działa), hybrydowego MAN-a, Scanię spalającą gaz ziemny LNG, autobus na CNG czy elektrycznego Volkswagena Craftera. Była tam też elektryczna ciężarówka, ale wyjedzie na drogi Brazylii dopiero za trzy lata. W związku z tym, że inna już jeździ, to skupmy się na niej.
Elektryczna ciężarówka Mitsubishi
Mitsubishi Fuso eCanter to elektryczna ciężarówka, która od niedawna jeździ po Nowym Jorku w barwach kuriera UPS i służy kilku innym organizacjom non profit (wcześniej 25 sztuk wyjechało na drogi Japonii). Fuso eCanter ma zasięg 100 km i zabiera na raz 4,5 tony. Owszem, to o tonę mniej niż wersja spalinowa, ale elektryzująca wersja jest cichsza niż spalinowa, a na dodatek tańsza w utrzymaniu. Mitsubishi twierdzi, że oszczędności na “paliwie” to 2 tys. dolarów na każde 10 tys. mil. Doskonale!
Autobus wodorowy
Toyota zaczyna natomiast produkcję wodorowego autobusa. Toyota Sora ma napęd z Mirai, zabiera 78 pasażerów, wyposażona jest w system płynnego ruszania (z nas dwóch to Janusz częściej jeździ komunikacją miejską, więc pewnie się ucieszy z tego rozwiązania) i będzie woziła gości oraz sportowców na olimpiadzie w Tokio za trzy lata. A jeśli w czasie zawodów będzie trzęsienie ziemi i zabraknie prądu, to Sorę można podłączyć do sieci i zacznie zachowywać się jak generator prądu, ha! Podobną funkcjonalność oferuje wojskowy pikap na wodór. Przez takie rozwiązania po prostu mamy eko-scytację tak dużą, że aż sobie krzyknęliśmy H2OMG!
Także o 🙂