W zeszłym tygodniu włodarze 12 miast z całego świata podpisali pewną deklarację. Ma ona sprawić, że te miasta staną się czystsze, zdrowsze i bardziej przyjazne mieszkańcom. Dlaczego tak im na tym zależy i jak chcą to osiągnąć?
Obecnie w miastach na całym świecie mieszka około 54% populacji homo sapiens. Miasta mają też na sumieniu aż 70% globalnych emisji gazów cieplarnianych z różnych sektorów. Na dodatek potrzebują aż ⅔ energii niezbędnej dla całego świata. A ponieważ globalne ocieplenie daje i będzie nam się dawać we znaki (pamiętacie rekordowo ciepły rok 2016?), mieszczuchy będą narażeni na coraz częstsze ekstremalne zjawiska pogodowe (upały, deszcze, powodzie).
Nie zapominajmy też o transporcie drogowym. W miastach jest on odpowiedzialny za sporą część emisji zanieczyszczeń w postaci cząstek stałych. Światowa średnia dotycząca emisji pyłów PM2,5 i PM10 przez transport to około 25%, ale w zależności od regionu może to być nawet 35-38% (np. w Indiach i południowo-wschodniej Azji czy Ameryce Południowej). W Warszawie jest to nawet 60%!
Jeśli czytacie naszego bloga od jakiegoś czasu, to powinniście wiedzieć, że zanieczyszczone powietrze, skutki klimatyczne oraz korki negatywnie oddziałują na zdrowie ludzkie (nawet śmiertelnie). Ale wpływają także w niekorzystnie na gospodarkę, bo zamiast pracować tracimy czas stojąc w korkach.

To wszystko razem sprawiło, że 12 burmistrzów działających w ramach zrzeszenia C40 Cities (czyli 40 największych miast), postanowiło powziąć poważne kroki. Chcąc poprawić byt swoich mieszkańców i zmniejszyć poziom miejskich emisji, podpisali deklarację.
Ulice bez paliw kopalnych
W oryginale deklaracja nazywa się Fossil Fuel Free Streets i zakłada realizację dwóch głównych celów, mianowicie:
- kupowanie od 2025 roku tylko zeroemisyjnych autobusów
- stworzenie zeroemisyjnej strefy w mieście do roku 2030.
Włodarze takich miast jak Londyn, Paryż, Los Angeles, Kopenhaga, Barcelona, Quito, Vancouver, Mexico City, Mediolan, Seattle, Auckland i Kapsztad widzą swoje miasta pełne pieszych i rowerzystów oraz współdzielonej mobilności. Dzięki tej deklaracji mają również zachęcić pozostałe miasta do działań proekologicznych. A co konkretnie miasta chcą robić, żeby osiągnąć te ambitne cele?

Auckland rozwija kolej miejską
To 1,5 milionowe nowozelandzkie miasto chce dokończyć inwestycje w miejską kolej, aby zwiększyć zdolności przewozowe o 150%. Plany dotyczą też rozszerzania stref dla pieszych i rowerzystów, a także zwiększenia ilości usług car-sharingowych. Z kolei nowe budynki będą musiały bardziej wydajnie korzystać z dostępnego terenu i uwzględniać przy projektowaniu komunikację miejską. W przyszłości powstaną też nowe parki w związku z przyjęciem strategii miejskich lasów.

Barcelona ogłasza dieslową niepodległość
Zgodnie z przyjętym antyzanieczyszczeniowym planem, od 2020 roku do centrum miasta nie wjadą auta o gorszym standardzie emisyjnym niż Euro 3 i Euro 4 w przypadku diesli. Co więcej, od 2019 roku żadna nowa taksówka nie będzie mogła spalać ropy, a 5 lat później miasto będzie całkowicie wolne od taksówek z wysokoprężnymi silnikami. Ostatecznie, w 2030 roku, po mieście będą mogły się poruszać tylko auta zeroemisyjne. Pisaliśmy już, że Barcelona chce być przyjazna pieszym, ale dla rowerzystów też coś się znajdzie – do 2019 roku zostanie bowiem podwojona sieć dróg rowerowych.

Kapsztad stawia na szybkie i elektryczne autobusy
Najstarsze miasto RPA z zapałem wdraża projekt Bus Rapid Transit (szybkich autobusów). Za 4 lata po wydzielonej trasie będzie kursowało przynajmniej 500 elektrycznych autobusów ładowanych energią słoneczną. Mają również pojawić się elektryczne tuk-tuki (coś na kształt rikszy). Poprawić ma się także wykorzystanie kolei w całym obszarze metropolitalnym.

Kopenhaga neutralna klimatycznie
Duńskiej stolicy nie trzeba przedstawiać, bo jest ona przecież jednym z najlepszych miast dla rowerzystów. Ale oprócz tego, do 2025 roku miasto ma się stać neutralne klimatycznie. Czy ten plan się uda? Bardzo możliwe, że tak. Na przykład dzięki temu, że już od 2019 roku nowe autobusy muszą mieć napęd elektryczny, tak by w 2031 roku cała flota autobusów była całkowicie zeroemisyjna. Władze miejskie dają dobry przykład, bo już teraz 85% aut, z których korzystają, jest zeroemisyjnych. A w 2025 roku ma być już 100%. Na dodatek miasto ma się wzbogacić o 100 tysięcy drzew!

Londyn chce się pozbyć smogu
Brytyjska stolica od lat boryka się z problemem smogu. Nawet wprowadzona kilkanaście lat temu opłata za wjazd do centrum (congestion charge) do końca nie pomogła. I dlatego burmistrz Sadiq Khan wprowadził niedawno dodatkową opłatę za wjazd pojazdami niespełniającymi normy Euro IV (czyli wyprodukowanych przed 2006 rokiem). Dalszy plan jest taki, żeby od 2025 stworzyć w centrum strefę zeroemisyjną, która z czasem (najpóźniej do 2050 r.) obejmie cały obszar Londynu. Ale to nie koniec.
Wraz z początkiem nowego roku miasto będzie kupowało tylko hybrydowe, elektryczne albo wodorowe double-deckery, a 2 lata później te zasady obejmą jednopoziomowe autobusy. Już teraz, każdego dnia, 6,5 miliona miejskich podróży odbywa się na piechotę, a 600 tysięcy rowerem. Ale miasto będzie jeszcze bardziej zachęcać swych mieszkańców do chodzenia i pedałowania poprzez rekordowe inwestycje.

Los Angeles na drodze elektrycznej rewolucji
Miasto Aniołów ma chce stać się miastem elektrycznego transportu. Od niedawna dowożą tam towary elektryczne ciężarówki Toyoty, a kierowcy aut elektrycznych mają do dyspozycji prawie 1500 ładowarek. Jednak w ciągu najbliższych 5 lat miasto zainstaluje aż 10 tysięcy nowych (czy kiedykolwiek w Polsce tyle będzie?). Nawet tamtejsza policja patroluje ulice 200 autami na prąd i zamierza kupować kolejne, więc nie powinno to nas dziwić.
Tamtejsza kolej miejska ma się rozwijać przez najbliższe 40 lat dzięki wartemu 120 miliardów dolarów budżetowi na nowe linie, łączniki i remonty. Będą też powstawać nowe drogi rowerowe i sieci rowerów miejskich. Docelowo w 2030 roku wszystkie miejskie autobusy będą zeroemisyjne. Nawet chodniki mają być bardziej przyjazne dla amerykańskich obywateli. Istne szaleńswo!

Mediolan nie chce aut spalinowych
Plany włoskiej stolicy mody są konkretne – już teraz do centrum zakaz wjazdu mają diesle spełniające normę Euro 4. Docelowo, w 2030 roku całe miasto będzie wolne od diesli (zakaz nawet dla Euro 4). Dodatkowo, w ciągu 3 lat chce mieć na terenie miasta 315 ładowarek do aut elektrycznych. No i jeszcze miasto chce ograniczyć ilość aut przypadających na jednego mieszkańca z 505 obecnie, do 400 w 2030 roku. Z kolei piesi mogą liczyć na likwidację barier w dostępie do komunikacji miejskiej, a rowerzyści na potrojenie długości ścieżek rowerowych i poszerzenie “strefy 30” w centrum.

Meksyk chce się pozbyć samochodowego “meksyku”
Stolica Meksyku stawia na rewitalizację przestrzeni publicznej i usprawnienia dla pieszych (np. na 50 największych skrzyżowaniach). Za to auta muszą się mieć na baczności, bo czekają je znaczące ograniczenie, jeśli chodzi o wjazd do centrum. W zależności od poziomu emisji z rury wydechowej auta nie będą mogły jeździć przez dzień lub dwa w tygodniu. Elektryczne auta będą oczywiście zwolnione z zakazu. Do kompletu Meksyk będzie inwestował w rozwój i integrację transportu miejskiego (nowe trasy BRT, elektryczne autobusy, węzły intermodalne, rowery publiczne).

Paryż mówi “non!” dieslom
Jak to zrobi? Oprócz już wcześniej wprowadzonego zakazu wjazdu dla najstarszych aut co roku będą wprowadzane kolejne ograniczenia. Wyobraźcie też sobie, że od 2014 roku miasto nie kupiło żadnego autobusy na ropę (a kupowało tylko hybrydowe, na CNG, albo elektryczne). Władze francuskiej stolicy mają też zamiar wydłużyć sieć dróg rowerowych o ponad 1000 kilometrów do roku 2020. Do tego samego roku chcą, żeby tzw. ostatni kilometr w dostawach towarów był pokonywany bez spalania ropy (czyli będą to pewnie elektryczne dostawczaki).

Quito wspiera pieszych i komunikację miejską
Peruwiańskie miasto ma na celu polepszenie sytuacji pieszych i użytkowników transportu publicznego. Deklaracje są dość ogólne, bo przewidują likwidację utrudnień w poruszaniu, zwiększoną dostępność środków komunikacji oraz zachęcanie do ograniczenie korzystania z samochodów. Ale o autobusach elektrycznych i zeroemisyjnym historycznym centrum miasta burmistrz Miguel Mancera też nie zapomina.

Seattle pamięta o Porozumieniu Klimatycznym
Bezsenne miasto skupia się na ograniczaniu emisji zarówno zanieczyszczeń, jak i gazów cieplarnianych. Od 2020 roku miejski przewoźnik będzie kupował tylko zeroemisyjne autobusy. Inwestycje rzędu 70 miliardów dolarów mają przyczynić się do rozwinięcia sieci kolei miejskiej, linii tramwajowych i autobusowych. Do tego dochodzą śmiałe plany stworzenia miasta przyjaznego pieszym i rowerzystom poprzez rozwój infrastruktury. Nawet planowanie przestrzenne ma uwzględniać dostępność dla wszystkich zainteresowanych (tzw. miejskie wioski).

Vancouver likwiduje wiadukty
Kanadyjskie miasto olimpijskie do 2019 roku zburzy wiadukty we wschodniej części miasta i zastąpi je normalnymi drogami. Po co? Ano po to, żeby połączyć na nowo centrum z wschodnimi i południowymi dzielnicami (tam gdzie jest zielone osiedle). Przy tej okazji najbardziej zyskają piesi i rowerzyści, a także komunikacja publiczna. Miasto chce bowiem, żeby jeszcze więcej ludzi poruszało się w ten sposób, a nie autem. Zachęcać będzie także firmy do współdzielenia floty pojazdów i jej wymiany na zeroemisyjną.
Miasta są dla ludzi
Część z pomysłów, które mają zamiar realizować miasta się powtarza. Ale w tym wszystkim nie chodzi przecież o oryginalność, ale o czystsze i zdrowsze powietrze dla mieszkańców. I o sprawniejszy i bardziej zrównoważony transport miejski. I o mniejszą liczbę aut na ulicach (zwłaszcza diesli). Bo miasta przede wszystkim są dla nas, dla ludzi.

Teraz pozostałe miasta na całym świecie (w tym Polskie) powinny brać przykład z tej ekologiczne dwunastki. Nam się te pomysły bardzo podobają i kilka z nich na pewno byśmy widzieli w Łodzi i w Poznaniu. A Wy, które rozwiązania chcielibyście zobaczyć w Waszych miastach?
Źródło: Green and Healthy Streets C40 Cities, Atmospheric Environment vol. 120