Pomniejszenie w ekologicznym powiększeniu

Ja, Ty, On, Ona, Oni i wszyscy inni jesteśmy przedstawicielami konsumpcyjnego, agresywnego, niszczącego wszystko gatunku homo sapiens. Rozmnażamy się jak opętani i bez zahamowań konsumujemy naszą Planetę. Jakby nie patrzeć, zmierzamy ku zagładzie. I dlatego warto iść z tej okazji do kina.

Ewolucja ukształtowała nas do tego, byśmy byli bardziej, mieli więcej, podbijali szybciej. I jakie znaczenie ma to, że Norwegowie kupują auta elektryczne, a Polacy ograniczają zużycie foliówek, skoro reszta świata dogania kraje Zachodu w bogactwie, konsumpcji i produkcji śmieci? Pamiętajmy, że mieszkańców Afryki i Indii przybywa, a dzięki finansowemu wsparciu Chin budują oni drogi, fabryki, lotniska i wszystko to, co utożsamiamy z cywilizacją. A przy tym konsumują więcej, bo przecież w mediach widzą, że (podobno) szczęście dają nowe telefony, kolejne ubrania i pachnące nowością samochody. I czy mamy jakiekolwiek moralne prawo im tego zabraniać w imię ochrony środowiska? Nie mamy!

Film "Pomniejszenie"
Kadr z filmu „Pomniejszenie” / Źródło: materiały dystrybutora

Jest nas też coraz więcej

W 1960 roku na całym świecie żyło ok. 3 mld ludzi, a dzisiaj jest nas przeszło 7,5 mld, z czego ludność Azji zwiększyła się z 1,7 do 4,5 mld, natomiast Afryki z 0,29 do 1,26 mld. A na przykład w tym samym czasie populacja lwa zmniejszyła się z 450 tys. do 20 tys., natomiast goryla zachodniego z 1 mln do 200 tys. To tylko przykłady na to, że trwa wielkie wymieranie gatunków (większości gatunków, poza ludźmi). No i dlatego zwierząt jest coraz mniej (oczywiście poza wydalającymi metan zwierzętami hodowlanymi). Na to wszystko nakłada się jeszcze antropocen, w którym żyjemy (nieoficjalnie pod względem pojęciowym, oficjalnie pod względem ilości śmieci wszędzie), czyli geologiczna era plastiku. Generalnie – dramat, zagłada, tragedia. I wiecie co? Warto z tej okazji iść do kina na komedię. I tak w piątek wszedł do kin film

„Pomniejszenie”

Oczywiście ja, Filip, od razu poszedłem go zobaczyć. Po pierwsze, główną rolę gra w nim Matt Damon znany z ekranizacji najlepszej książki stulecia – „Marsjanina” (proszę ze mną nie dyskutować, to fakt). Po drugie, w „Pomniejszeniu” gra również Kristen Wiig, do której mam niewyobrażalny, niewytłumaczalny sentyment (oboje grali w „Marsjaninie”, ha!). Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale uwielbiam ją konsumować oczami na ekranie. Jeśli Kristen wygra kiedyś casting na rolę drzewa w filmie bez fabuły i bez sensu, to ja na ten film pójdę do kina. Trzykrotnie przynajmniej. Po trzecie, downsizing, czyli właśnie pomniejszenie, jest sexy i coraz popularniejsze. Dlaczego?

Film pomniejszenie
Kristin! Matt! Ach! / Źródło: materiały dystrybutora

Używam iPhone’a SE, który ma 4-calowy ekran, więc siłą rzeczy (ze względu na ilość materiałów użytych do jego budowy) jest bardziej eko niż telefony z wielkimi wyświetlaczami. Wiele nowych aut ma małe silniki wzmocnione turbo zamiast dużych, dzięki czemu mniej palą i są mniejsze gabarytowo, więc tym samym bardziej eko. Ba, już nawet software w smartfonach jest zdownsizingowany – zamiast pełnego, żrącego baterie systemu Android można mieć lekki i prostszy Android Go, a na przykład zamiast zwykłego Messengera na smartfonie (zabiera pamięć, ssie dane i opróżnia baterię) można mieć Messengera Lite, który pomaga w kontakcie z ludźmi bez zbędnych ceregieli w postaci nadmiernego zużycia mAh i MB (że też nie ma go na iPhone’y, ach!).

Ale film, no tak. W „Pomniejszeniu” chodzi o to, byśmy się pomniejszyli, przez co będziemy zużywać mniej zasobów, by żyć. Doskonały, zabawny, eko-scytujący pomysł! Nic więcej o filmie Wam nie powiem, po prostu na niego idźcie. Bo choć jest o małych rzeczach, jak wskazuje tytuł, to jest jednak wielki pod kątem poczucia humoru, intelektualnej błyskotliwości i ekologicznej, mentalnej wielkości idei małości. Ależ popłynąłem w tym zdaniu! 😀