Ostatnie czasy zdecydowanie nie są dobre dla środowiska. Nie dość, że zmagamy się ze smogiem w miastach, to teraz dzięki zmianom w przepisach postępuje zmasowana wycinka drzew. Tak być nie może!
Wycinka drzew według ministra Szyszki
Media dzień w dzień informują o kolejnych wycinkach drzew w miastach. Znikają kolejne drzewa, często wiekowe. Wszystko przez uchwaloną pod koniec roku w ekspresowym tempie nowelizację ustawy o ochronie przyrody. Od 1 stycznia przepisy pozwalają na praktycznie bezkarne wycinanie drzew leżących na terenach prywatnych, za wyjątkiem drzew wpisanych do rejestru zabytków (pomniki przyrody).
Wycinka drzew nie może być też prowadzona przez osoby prywatne w celach związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej, ale nie oszukujmy się, takie przepisy łatwo można obejść. Wygląda na to, że wycinka drzew to czysty biznes. Zarówno dla tych, co się drzew pozbywają (drewno można sprzedać albo wykorzystać na opał – nic dziwnego, że potem mamy smog w miastach), jak i firm, które taką wycinką się zajmują (ceny usług rosną, a klientów i tak przybywa). No i taki bezdrzewny teren można dalej dużo łatwiej odsprzedać, np. deweloperowi.
Zanim wprowadzono tzw. „lex Szyszko”, przed prawie każdą wycinką należało uzyskać pozwolenie w urzędzie gminy albo miasta. Bez zezwolenia właściciel mógł pozbyć się ze swojego terenu np. krzewy i drzewa owocowe oraz młode drzewa z cienkim pniem (25-35 cm w zależności od gatunku). A teraz – hulaj dusza, piekła nie ma. Żadnych zgłoszeń, żadnych wniosków, żadnej kontroli. Wystarczy siekiera albo pilarka. A przecież…
Drzewa są potrzebne ludziom i miastom
Pomijając korzyści estetyczne, które są niewątpliwie ważne nie tylko w miastach, drzewa pełnią całą masę bardzo różnych funkcji. Chyba najważniejszą z nich jest zdolność oczyszczania powietrza z zanieczyszczeń. Liście działają jak filtry i w trakcie procesu oddychania (tak, drzewa oddychają) wchłaniają różnego rodzaju pyły i inne chemiczne związki, a także absorbują je na liściach. Skuteczność takich drzewnych filtrów to nawet 75%. Jak wyliczono, 100 drzew usuwa 454 kg zanieczyszczeń rocznie, w tym 181 kg ozonu i 136 kg zanieczyszczeń pyłowych.
Drzewa poprawiają także lokalny mikroklimat dzięki temu, że potrafią obniżać temperaturę. Brzmi to może dość sensacyjnie, ale dzięki procesowi odparowania wody, mogą schładzać otoczenie o 3 do 8°C. Sami możecie to sprawdzić spacerując w słoneczny dzień po parku. W obliczu coraz częściej występujących fal upałów (skutki zmian klimatycznych dają się nam we znaki) takie właściwości chłodzące drzew są niezastąpione. Cień, jaki dają, też przynosi nam wytchnienie.
Rosnące w miastach drzewa pochłaniają wodę. W jaki sposób? Otóż dzięki koronom drzew wypełnionych liśćmi aż 30% opadów nie dociera w ogóle do powierzchni. Dodatkowe 30% pochłania system korzeniowy. To wszystko powoduje, że znacząco zmniejsza się ryzyko lokalnych podtopień, a te ostatnio miały miejsce w wielu polskich miastach.
Drzewa to fabryki tlenu i pochłaniacze CO2
Używacie go codziennie, a bez niego nie moglibyście czytać naszego bloga. O czym mowa? Nie o Internecie, tylko o życiodajnym gazie, który mamy w powietrzu. Drzewa mają niesamowitą zdolność produkcji tlenu. Można przyjąć, że jedno średniej wielkości drzewo w ciągu jednej godziny jest w stanie wyprodukować taką ilość tlenu, która wystarczyłaby 40 osobom. Dla porównania, tylko jeden samochód przez godzinę do jazdy musi zużyć tlen potrzebny do oddychania 200 osobom. Całe szczęście, że nie dotyczy to akurat samochodów elektrycznych.
Ale to nie koniec korzyści. Ponieważ stężenie CO2 w atmosferze wciąż rośnie musimy coś robić, żeby ten trend zatrzymać, a docelowo odwrócić. Z pomocą przychodzą nam drzewa, które stanowią najtańszy i najprostszy sposób na redukcję CO2. Pojedyncze drzewo może pochłonąć nawet 21 kg dwutlenku węgla w ciągu roku. W dzisiejszych czasach jest to zdecydowanie przydatna funkcja.
Wycinka drzew na masową skalę
W Polsce wycinka znacząco przyspieszyła od początku roku. Nie dość, że minister Szyszko zezwolił na bezsensowną wycinkę Puszczy Białowieskiej pod pozorem walki z kornikiem, to jeszcze w wielu miejscach zgodnie z prawem wycinane są drzewa wzdłuż linii kolejowych (15 metrów od torów). Tak jest w Polsce, ale przecież na całym świecie też w tym względzie źle się dzieje.
Ostatnie badania wskazują, że na naszej planecie może rosnąć nawet 3 biliony drzew (sic!). Ale ludzie wycinają aż 15 miliardów rocznie. Nic dziwnego zatem, że od początku naszej cywilizacji zalesiona powierzchnia Ziemi zmalała aż o 46%. Wszystko przez ludzką chciwość i ciągły pęd do wzrostu (produkcji, zysków, sprzedaży, bogactwa).
A przecież wnioski z innych badań są takie, że jesteśmy w stanie zapłacić więcej za mieszkanie w okolicy, w której rosną drzewa (co powiecie na takie zielone osiedle?). GUS w 2015 roku zapytał ludzi i okazało się, że aż 71% respondentów odpowiada, że na zadowolenie z życia wpływa dostępność terenów rekreacyjnych i terenów zielonych. Z kolei przy zadrzewionych ulicach przychody w sklepach mogą wzrosnąć nawet o 20%. Deweloperzy, handlowcy, przedsiębiorcy i urzędnicy – weźcie to sobie do serca, wbijcie do głowy i zostawcie drzewa w spokoju.
Wycinka drzew – nie! Drzewa – tak!
Dlatego też dość niepojęte jest dla nas rozumowanie ministra Szyszki. Z jednej strony promuje swój pomysł na „gospodarstwa węglowe”, czyli specjalnie nasadzane lasy, które miałyby nam pomóc w ograniczaniu emisji CO2, a z drugiej strony pozwala na bezkarne wycinanie drzew . Czy to nie są aby jakieś objawy schizofrenicznej hipokryzji?
Nie mówimy absolutnie, że żadnego drzewa nie można wycinać. Są przecież uzasadnione przypadki (typu: chore lub połamane drzewa, kolizje z infrastrukturą, przebudowy), ale bez przesady. Według nas drzewa powinny być traktowane jako dobro publiczne i podlegać specjalnej ochronie. Dla naszego dobra. Taki mamy właśnie pogląd, który zdecydowanie się wzmocnił po przeczytaniu książki Sekretne życie drzew, którą bardzo polecamy.
Te drzewa, które do tej pory wycięto nie będą wcale szybko zastąpione. Będziemy musieli poczekać kilkadziesiąt lat, zanim świeżo zasadzone drzewa urosną do rozmiarów tych wycinanych (o ile wcześniej nie uschną, nie zostaną zniszczone albo wycięte). Nasadzenia 1:1 są dalece nie wystarczające. Żeby zrekompensować jedno dorosłe drzewo trzeba byłoby sadzić każdorazowo kilkadziesiąt nowych drzew. A przecież są już dostępne takie technologie, które umożliwiają przesadzanie dorosłych drzew (zobaczcie jak to działa). Trzeba tylko z nich skorzystać.
Chodzą słuchy, że w najbliższych dwóch tygodniach mają być zmienione przepisy dotyczące wycinki drzew. Sam prezes PiS to zapowiedział. Pytanie tylko, czy coś to w rzeczywistości zmieni. Bo politycy przeminą, a my zostaniemy z wyciętymi drzewami, których tak łatwo nie da się zastąpić. A przecież kolor zielony tak pozytywnie na nas wpływa…
Źródła: miastoDrzew, Drogi dla natury, Związek Szkółkarzy Polskich