Dlaczego jeden z nas porzucił czytanie gazety papierowej na rzecz czytania jej na smartfonie?
Ja, On Drugi, tak jakoś sam z siebie zacząłem czytać Gazetę Wyborczą z grubsza 18 lat temu. Najwyraźniej potrzebowałem dowiedzieć się czegoś o świecie, inaczej nie potrafię tego wyjaśnić. Jak zacząłem, tak kontynuowałem do kwietnia tego roku. Poranny spacer po gazetę był dla mnie żelaznym punktem każdego dnia (chodzenie jest dobre), a czytanie Wyborczej wieczorem było dla mnie uspokajającym, porządkującym chaos świata rytuałem. Szelest papieru, przewracanie stron, zmieniający się z czasem, jednak wciąż bardzo podobny układ wiadomości – miód na moje serce!
Aż któregoś dnia w połowie kwietnia, w niedzielę, w czasie zasypiania, zacząłem liczyć, ile mnie to obcowanie z papierem kosztuje (powinienem był myśleć o czymś innym, może przyjemniejszym, ale czasami myśli płyną mi w zaskakujących kierunkach). Biorąc pod uwagę obecne ceny Gazety Wyborczej, wyszło mi z grubsza 95 zł miesięcznie. To ponad 1140 zł rocznie! To zrobiło na mnie wrażenie, bo ja skąpy jestem, po prostu.
Szybki research w odmętach Internetu wystarczył, by znaleźć tańsze rozwiązanie – prenumerata Gazety na publio.pl. Ja wiem, że można mieć dostęp do portalu GW, który daje full wgląd we wszystkie serwisy, ale ja lubię mieć gazetę jako zamknięty zestaw informacji do przyswojenia każdego dnia, a nie permanentnie wzbogacany content na portalach. Nadmiar informacji wzbudza we mnie niepokój i ma znamiona braku umiaru w przyswajaniu informacji. Powiem tak – wolę zjeść 10 liści jarmużu niż cheesburgera i frytki. Wracając do kosztów – miesięczna prenumerata Wyborczej kosztuje 36 zł, co daje mi z grubsza 60 zł oszczędności miesięcznie. Czyli 720 zł rocznie. To już coś. A komfort czytania? Za kilka dni minie miesiąc, odkąd…
Czytam gazetę na smartfonie
Z samego rana, przy kawie i śniadaniu. I już się przyzwyczaiłem. Dobra dawka newsów rozbudza (szczególnie wtedy, gdy mowa o Trumpie, PIS-ie i drzewach), czytanie elektroniczne jest zaskakująco wygodne, a ograniczenie ilości śmieci (6 gazet z papieru mniej tygodniowo to 312 gazet z papieru mniej rocznie – nieźle) i więcej pieniędzy w portfelu to kolejne zyski. Zaoszczędzone pieniądze pójdą najpewniej na ubezpieczenie mojego sprzedać-nie sprzedać auta. Albo dojazdy do pracy (nawet teleportacja jest płatna, prawda?).
O tym, co jeszcze zmieniłem i z czego zrezygnowałem, napiszę wkrótce.