On Drugi ma zagwozdkę – jak powinien dojechać do pracy, by było szybko, tanio i ekologicznie?
Ja, czyli On Drugi, mieszkam w Łodzi i pracuję w Łodzi. Trasę dom-praca mogę pokonać na cztery sposoby. Przeprowadziłem zatem eksperyment myślowy dotyczący tego, jaki sposób dotarcia do pracy będzie najtańszy, najzdrowszy i najbardziej ekologiczny. Dokładne adresy domu i pracy nie są konieczne w przypadku czynionych tu rozważań, liczą się odległości.
Opcja 1 – auto
Trasa dom-praca pokonywana autem mierzy 6,2 km. Musicie wiedzieć, że to nie jest najkrótsza trasa – mam jeszcze dwie alternatywne trasy, obie krótsze o nieco ponad kilometr (miesięcznie daje to dystans krótszy o 40 km, rocznie o 480 km, na litość boską!), ale pierwsza prowadzi przez dziurawe drogi (dziury to szybsze niszczenie auta i większe koszty naprawy), a druga zmusza mnie do jazdy przez permanentnie zakorkowany odcinek (częste ruszanie to wysiłek dla sprzęgła oraz szkodliwy pył z klocków hamulcowych). A zatem jeżdżę dłuższą trasą, która jednak jest równa (mniejsze zużycie samochodu) i pozwala ominąć korki (płynna jazda to mniejsze spalanie, bo, to chyba jasne, stosuję ekodriving). Ilość zużytego paliwa w czasie jazdy do pracy i z powrotem to z grubsza 0,7 – 0,9 l, sądząc po tym, co mówi do mnie komputer pokładowy. To znaczy mam francuskie auto, a Francuzi nie są tak precyzyjni jak Niemcy, więc te pomiary mogą być błędne, nie daję sobie za nie głowy uciąć. Czas przejazdów w obie strony – 20 minut.
A zatem dojazd autem (które wystawiam czy nie wystawiam na sprzedaż?) to 20 minut i około 3,64 zł na paliwo – czyli 18 groszy za kilometrominutę (czy takie obliczenia to już oby nie przesada?). A do tego komfort, ulubiona piosenka w radio i odporność na wszelką pogodę. Auto dostaje ode mnie 8 punktów na 10 możliwych. Dlaczego nie 10 punktów? Odejmuję dwa punkty za koszt paliwa i inne ukryte koszty, dotykające mnie pośrednio (ubezpieczenie, naprawy i spadek wartości auta) oraz za fakt siedzenia, bo siedzenie nie jest zdrowe, dlatego chodźmy na spacer!
Opcja 2 – pieszo
W tym przypadku koszty transportu wynoszą 0 zł (nie muszę płacić nogom, by wykonały dla mnie usługę chodzenia), ale czas pokonania drogi rośnie do 90 minut w obie strony. Hm. Chodzenie nie sprawdza się w czasie deszczu, śniegu i upału, jestem na to zbyt wygodny, miejski i niesurvivalowy. No i o ile po jeździe autem wchodzę do biura świeży niczym stokrotka w letni poranek na polanie daleko za miastem, tak po przejściu tej trasy pieszo nie jestem ani świeży, ani wypoczęty (sprawdziłem, nigdy więcej). Czyli chodzeniu daję 10 punktów za brak kosztów oraz 10 punktów za zdrowie i bezemisyjność. Ale zaraz odejmuję 7 punktów za zmęczenie i 10 punktów za czas. Pieszo ma zatem 3 punkty.
Opcja 3 – rower
Nie mam roweru, o czym już wiecie. Mam jednak pod nosem Łódzki Rower Publiczny. Czas dojazdu do pracy – około 20 minut. Korzyści zdrowotne – bardzo duże. Niezależność i wiatr we włosach – bezcenne. Wygoda jazdy rowerem w Łodzi na tle innych miast – zadowalająca. Świetnie, ale koszty są obezwładniające. Pożyczenie roweru o 7:30 i oddanie go o 16:30 (obok mojej pracy nie ma stacji, więc biorę rower spod domu i tam go zwracam) to, według cennika ŁRP, koszt 44 zł. OMG! Takie koszty niwelują wszelkie zalety jazdy rowerem, więc ta opcja ma u mnie 0 punktów. No chyba, że bym kupił rower i sprzedał auto. Rozważyłem to i stwierdzam, że jestem na to za wrażliwy, zbyt wygodny i ogólnie niegotowy psychofizycznie.
Opcja 4 – autobus
Aby dojść do przystanku z domu, potrzebuję 20 minut (zatem 40 minut dziennie) i łącznie 10 minut na dojście z i do przystanku w czasie powrotu z pracy. Jazda autobusem kosztuje 2,80 zł w jedną stronę, a czas jazdy to 7 minut. Czyli za 14 minut jazdy i 50 minut dojścia do autobusu płacę 5,60 zł (0,9 grosza za kilometrominutę, tak tylko bawię się matematyką). Przypominam – 20 minut jazdy autem kosztuje 3,6 zł, a 64 minuty chodojazdy komunikacją miejską to wydatek 5,6 zł. To mniej niż rower, ale więcej niż auto (nie licząc zestawienia kilometrominut), więc tylko 5 punktów daję autobusom.
Opcja 5 – teleportacja
Jeszcze nie jest to możliwe, choć pewnie Elon Musk już nad czymś pracuje.
A zatem dziś do pracy przyjechałem autem, bo jestem wygodny i pośrednio kosztuje mnie to bardzo niewiele. Czekając na zielone światło, rzuciłem okiem na pierwszą stronę gazety, a tam informacja, że ceny ubezpieczeń samochodów będą rosły i w tym roku, w niektórych przypadkach nawet o 100%. Może więc niedługo inaczej się dostanę do pracy?
A Wy jak dojeżdżacie na studia, do szkoły, do pracy?